"Polak sprawcą największej sensacji tegorocznego turnieju na kortach Wimbledonu. Hubert Hurkacz pokonał 6:4, 7:6, 6:0 w godzinę i 48 minut Rogera Federera w ćwierćfinale Wimbledonu" - pisała Interia w sprawozdaniu z tego spotkania, wybijając już na wstępie ogromną rangę triumfu Polaka nad legendą. "Zrobił to. Pokonał wielkiego Rogera Federera. I to jak! W trzech setach po meczu trwającym niespełna dwie godziny. Ostatniego seta wygrał bez straty gema. Wielki Hubert Hurkacz" - kontynuował nasz ekspert tenisowy, akcentując fakt, w jakim stylu Hurkacz poradził sobie z faworyzowanym rywalem. Przypomnijmy przebieg tego spotkania... Polakowi do zwycięstwa pierwszego seta wystarczyło jedno przełamanie. Tylko na początku Hurkacz sprawiał wrażenie lekko stremowanego, ale szybko okiełznał emocje. Poza pierwszym gemem, pewnie serwował. W kolejnych trzech stracił przy własnym podaniu zaledwie trzy punkty, zdobył aż 94 punktów po pierwszym serwisie. Kluczowe było jednak przełamanie serwisu Federera w szóstym gemie. Hurkacz wyszedł wtedy na prowadzenie 4:2. Set był krótki, pozbawiony długich wymian (częściej wygrywał je Hurkacz), trwał zaledwie 28 minut. W drugim secie Federer zabrał Polaka na głęboki ocean. Nasz as przegrywał już 0:3, ale zaczął stopniowo odrabiać straty. 1:4, 2:4 i w końcu w siódmym gemie przełamał serwis Szwajcara. Zrobiło się 3:4. Obaj zawodnicy pilnowali już swojego podania. Doszło do tie-breaku. Kluczowa była zapewne piłka, po której Hurkacz wyszedł na prowadzenie 4:2. Nie miał już szans na obronę. Federer stał przy siatce, by skończyć smeczem punkt. Poślizgnął się i nie trafił w piłkę. W boksie Szwajcara wszyscy trenerzy wstali z miejsc, nie dowierzając w to, co się stało. Wkrótce było 5:4 i miał dwa serwisy. Nie zaprzepaścił okazji. Seta zakończył wygrywającym podaniem. Największa sensacja tegorocznego Wimbledonu była coraz bliżej. Trzeci set zaczął się idealnie dla Polaka, od prowadzenia 3:0. Hurkacz przełamał Federera w drugim gemie, który trwał aż siedem minut. Trudno było w to uwierzyć, ale to tenisista z Wrocławia miał wyraźną przewagę, popełniał mniej niewymuszonych błędów, cały czas doskonale serwował. Z wielką przyjemnością patrzyło się na grę Polaka. Federer nie mógł znaleźć sposobu na tak dobrze dysponowanego rywala. Sam zbyt często się mylił, szczególnie z forhendu. Wkrótce zrobiło się 4:0 dla Hurkacza, bo Szwajcar przegrał drugi w tym secie swój gem serwisowy. Polak miał nieco kłopotów w kolejnym gemie, ale opanował kryzys. Prowadził 5:0, a po chwili postawił kropkę nad "i", triumfując w spektakularnym stylu.