Spotkanie Huberta Hurkacza ze Stevem Johnsonem miał mały podtekst. Swego czasu Craig Boyton prowadził obu tenisistów jednocześnie. Później amerykański szkoleniowiec postawił na Polaka, doprowadzając go do naprawdę dużych sukcesów. W spotkaniu trzeciej rundy Indian Wells Johnson mógł utrzeć nosa byłemu szkoleniowcowi. Choć obecnie obu zawodników dzieli przepaść, to Hurkacz musiał uważać na przeciwnika, który szybko wszedł na dobry poziom serwowania i pewnie zdobywał gemy serwisowe. Raz wprawdzie Amerykanin wygrał na przewagi, ale Polak nie miał możliwości przełamania. W czwartym gemie duże problemy miał z kolei wrocławianin, przy swoim podaniu przegrywając już 15:40. Jak na czołowego tenisistę jednak przystało, 25-latek w trudnym momencie opanował sytuację i obronił się przed breakiem. Hubert Hurkacz z trudem wygrał seta Później serwujący dużo pewniej wygrywali swoje gemy, czasami nie oddając rywalowi nawet punktu. Przy stanie 4:4 Johnson wpadł w dołek, co potwierdził podwójny błąd serwisowy dający "Hubiemu" dwie okazje do przełamania. Polski tenisista był bliski wykorzystania pierwszej i jak się okazało jedynej szansy, bo później rywal nie dopuścił go już do głosu. Finalnie o losach pierwszego seta zdecydował tie-break. Jako pierwszy punkt przy serwisie rywala zdobył Hurkacz, co dawało nadzieję na to, że przejmie on inicjatywę. Po chwili zaczął się festiwal mini breaków, gdyż od stanu 3:2 każdy punkt wpadł na konto returnującego. Serię przerwał Johnson, wygrywając punkt na 7:6. Finalnie to jednak to Polak wyszedł z rywalizacji zwycięsko, gdyż Amerykanin przy wyniku 7:7 dwukrotnie wpakował piłkę w siatkę. Hubert Hurkacz szybko domknął spotkanie Druga odsłona zaczęła się wybornie dla najlepszego polskiego tenisisty. Po pewnie wygranym gemie serwisowym półfinalista Wimbledonu "na czysto" przełamał swojego rywala. Johnson miał wprawdzie w trzecim gemie szansę na "odłamanie", lecz znów "Hubi" w trudnym momencie stanął na wysokości zadania. Od tego momentu na korcie nie wydarzyło się już za wiele. Amerykański zawodnik tylko raz poważniej zagroził rywalowi przy jego serwisie. Ogólnie Hurkacz miał wszystko pod kontrolą, dzięki czemu pewnie doprowadził spotkanie do końca. Dzięki temu Polak jest już w czwartej rundzie zmagań. Kolejnym jego przeciwnikiem będzie zwycięzca meczu Andriej Rubliow - Frances Tiafoe. Hubert Hurkacz - Steve Johnson 2:0 (7:6 (7), 6:3)