Trudno powiedzieć, czym kierowali się organizatorzy, mający przecież świetne rozeznanie i doświadczenie w przewidywaniu wszelkich scenariuszów. A nie trzeba być najtęższym analitykiem i strategiem, by budując plan kolejnego dnia, nie dojść do wniosku, że mecz Huberta Hurkacza z Joao Fonsecą będzie cieszył się wielkim zainteresowaniem. Organizatorzy zawiedli. Tylko szczęśliwcy zmieścili się na trybuny Owszem, Hubert także ma swoich wiernych kibiców, którzy przybyli na korty Rolanda Garrosa, ale uwagę koncentruje zwłaszcza niesamowity talent z Brazylii, 18-letni Fonseca. Kibice z całego świata chcą bowiem oglądać na własne oczy rozwój tenisisty, który ma wszelkie "papiery" ku temu, by w niedługim czasie być wielką siłą w męskim tourze. I już pierwszy set meczu Brazylijczyka z Polakiem pokazał, że na kort wyszedł "wściekły byk", który po prostu chce pożreć swojego oponenta. A mając do tego narzędzia, w postaci świetnego serwisu i bardzo mocnych uderzeń, posyłanych z głębi kortu, zaczął absolutnie dominować i momentami aż żal było patrzeć na bezradność naszego tenisisty. Tego samego, który dopiero co był najbliżej w karierze, aby w finale pokonać wirtuoza tego sportu, już schyłkowego Novaka Djokovicia. W jakiś jednak sposób, dalece zaskakujący, tęgie głowy wykoncypowały, że kort numer 7, w sąsiedztwie kortu centralnego, będzie odpowiednią areną dla tego pojedynku. O tym, że kompletnie się pomylili, świadczyły obrazki z wnętrza obiektu, a przede wszystkim okalających go dwóch szerokich deptaków. Trybuny wypełniły się tak, że trudno by było wbić igłę, a - nie przesadzając - co najmniej drugie tyle osób miało chrapkę, aby dostać się na widownię. Kompletnie bez szans na powodzenie. - Na korcie nr 7 czeka o wiele więcej ludzi w kolejkach niż tych, którzy już w całości wypełniają trybuny. Nie ma sensu planować tego meczu tutaj - napisał na portalu X znany dziennikarz i tenisowy komentator, Jose Morgado. 18-latek z Brazylii na przestrzeni trzech setów pokazał namiastkę geniuszu na korcie. Po jednostronnym boju, w którym kompletnie zdominował naszego najlepszego singlistę, Fonseca wygrał 6:2, 6:4, 6:2. Na tak okazały triumf potrzebował tylko 1 godzinę i 40 minut. Artur Gac, Paryż