Polak nigdy dotąd nie grał z Niemcem. Pierwsza partia ułożyła się po jego myśli i zakończyła dość pewnym triumfem. Numer 76 światowego rankingu pokazał jednak pazur i zdołał doprowadzić do wyrównania. O wszystkim zdecydował set numer trzy, w którym górą był nasz reprezentant. Hubert Hurkacz po meczu z Oscarem Otte - Dobrze serwowałem i w decydujących momentach zagrałem kilka dobrych returnów - tak skwitował swoją postawę w pierwszym secie zawodnik z Polski. - W trzecim secie Oscar prowadził z przełamaniem, ale walczyłem o każdy punkt. Bardzo się cieszę, że udało mi się przechylić ostatecznie szalę na moją korzyść. To było ważne zwycięstwo - podsumował rozstawiony z nr 11 zawodnik. W nagrodę Hurkacz uzyskał promocję do trzeciej rundy, gdzie zmierzy się z byłym podopiecznym Craiga Boyntona Steve'em Johnsonen. Amerykanin wygrał w Indian Wells już dwa mecze, a w niedzielę sprawił niespodziankę, wygrywając z rozstawionym z numerem 22 Rosjaninem Asłanem Karacewem 7:6(5) 6:4. - Mam nadzieję, że z meczu na mecz będę grał coraz lepszy tenis. Aby móc wygrać z Johnsonem muszę dać z siebie wszystko i zagrać na wysokim poziomie - zakończył 25-latek.