Hubert Hurkacz jest już w Australii. Na Antypody wyleciał 25 grudnia z Francji. W pierwszym dniu 2022 roku przystąpi do turnieju ATP Cup, w którym Polska zmierzy się z Grecją. Numer 9 na liście ATP zagra w sobotę nad ranem czasu polskiego ze Stefanosem Tsitsipasem (4. ATP). Transmisja spotkania i całego turnieju otwierającego sezon ATP w Polsacie Sport. Olgierd Kwiatkowski, Interia: W Nowy Rok Hubert Hurkacz zaczyna nowy sezon turniejem ATP Cup. Jak wyglądały jego ostatnie tygodnie przygotowań? Mateusz Terczyński, członek sztabu szkoleniowego Huberta Hurkacza: Najważniejsze było, żeby Hubert odpoczął po trudnym sezonie. Nie miał na to dużo czasu, bo grał jeszcze w drugiej połowie listopada turniej Masters w Turynie. Udało się wygospodarować dwa tygodnie na regenerację. Potem pojechaliśmy na obóz kondycyjny do Zakopanego, gdzie Hubert rozpoczął przygotowania do nowego sezonu. Dużo było biegania po górach. Jak wyglądał obóz kondycyjny pod Tatrami? - Nad treningiem czuwał trener przygotowania fizycznego Przemek Piotrowicz. Hubert trenował w grupie razem z Kacprem Żukiem (tenisista - 168. ATP), Wojtkiem Markiem (tenisista - 783. ATP), Oskarem Michałkiem (sparingpartner) i ze mną. Wszyscy uczestniczyliśmy w zajęciach. Były bardzo wartościowe właśnie przez to, że byliśmy w grupie. Nakręcaliśmy się nawzajem, motywowaliśmy, rywalizowaliśmy. Trening nie był nudny, bo w grupie zawsze jest raźniej, a atmosfera była świetna. Raz wbiegliśmy na Kasprowy i był to jedyny trening typowo górski. Potem robiliśmy interwały. Niepotrzebne nam były wyprawy w wysokie góry, bo korzystaliśmy z pokojów hipoksyjnych w COS-ie. Każdego dnia mieliśmy podwyższaną wysokość w pokoju o 200 metrów więcej, czyli każdego dnia mieliśmy coraz mniej tlenu. Skończyliśmy zgrupowanie tak jak gdybyśmy przebywali na wysokości 3200 metrów. Myślę, że ten obóz dużo dał Hubertowi. Mówię to także obserwując siebie, bo czuję się świetnie po tych przygotowaniach. Hubert jest na pewno w dobrej formie fizycznej. A tenis? Kiedy przyszedł czas na treningi na korcie? - Pojechaliśmy do Monte Carlo. Do Świąt Hubert trenował na korcie może pięć, sześć dni, bo po Zakopanem spędził jeszcze dwa dni we Wrocławiu ze swoim fizjoterapeutą Karolem Rogalskim. W swoim życiu Hubi odbijał tyle razy piłki na korcie, że nie będzie to miało negatywnego wpływu na jego formę. Najważniejsze teraz było, żeby odpoczął i przygotował się fizycznie. Z kim Hubert trenował w Monte Carlo? - Na miejscu było dużo mocnych zawodników: Grigor Dimitrow, David Goffin, Felix Aliassime, Daniłł Miedwiediew. Ostatecznie Hubert trenował z Aleksandrem Zverevem. Miał jeszcze trenować z Jannikiem Sinnerem, ale Włoch musiał odwołać zajęcia. Nie wiem z jakiego powodu. To po to się jeździ do Monte Carlo, żeby mieć jako partnerów do treningu najlepszych zawodników na świecie? - To jeden powód - mamy wybór. Ale chodzi też o to, że można się skupić na trenowaniu - mamy spokój. Tam nikt na nas nie zwraca uwagi. Kiedy Hubert trenuje we Wrocławiu zejście z kortu do szatni zajmuje pół godziny. Są rozmowy, zdjęcia, autografy. Nie przeszkadza to nam, ale jednak dla sportowca ważny jest ten spokój, możliwość zaplanowania wszystkiego co do minuty. Czy trener Craig Boynton był z wami w Monte Carlo? - W tym roku z racji tego, że było mało czasu, to ja zastępowałem Craiga. Byliśmy jednak cały czas na łączach i razem planowaliśmy treningi. Craigowi nie opłacało się przylecieć do Monte Carlo, bo chciał spędzić święta z rodziną w USA, ale jest już w Australii i będzie teraz czuwał nad Hubertem na miejscu. Będzie pan w Australii? - Ze względu na restrykcje - nie. Hubertowi towarzyszyć będzie Craig Boynton i fizjoterapeuta. Ja dołączę do teamu podczas lutowych turniejów w Europie. Styczeń spędzam w Polsce. Jak się pan poznał z Hubertem? - Pochodzę jak Hubert z Wrocławia, jestem o rok starszy. Razem trenowaliśmy, graliśmy turnieje. Znamy się od najmłodszych lat. W ubiegłym roku Hubi dał mi szansę, zabrał mnie na obóz przygotowawczy do USA. Od tego czasu nasza współpraca się zacieśniła, ale przyjaźnimy się od dawna, mamy świetne relacje. Dzielicie również pasję do motoryzacji? - Lubimy sobie pogadać o sportowych autach. W Zakopanem oglądaliśmy dwa ostatnie wyścigi Formuły 1. Komu kibicowaliście? - Chciałem, żeby wygrał Max Verstappen, żeby była zmiana, ale było mi szkoda Hamiltona, bo był lepszy w ostatnim wyścigu. Hubert był za Maksem. Jaką pełni pan obecnie rolę w sztabie Huberta? - Na samym początku pomagałem w treningach jako sparingpartner. Teraz pomagam także trenerowi Craigowi Boyntonowi. Jeżeli on nie może lecieć na turniej, albo tak jak przed świętami w Monte Carlo, nie może uczestniczyć w treningach, to pełnię rolę swego rodzaju asystenta. Dzwonimy do siebie, mówię co się dzieje, a Craig daje wskazówki, co mamy robić. Craig jest cały czas mózgiem teamu. Ile osób liczy wasz sztab? - Craig, Przemek Piotrowicz od ogólnorozwojówki, który pracuje już od wielu lat i robi świetną robotę. Jestem ja i Kuba Rogalski jako fizjoterapeuta. Niedawno dołączył do nas Paweł Habrat, który pomaga Hubertowi od strony mentalnej. Jak z pana perspektywy wyglądał sezon Huberta? Były zwycięstwa: w ATP Masters 1000 w Miami, w ATP 250 w Metz, był półfinał Wimbledonu, jest wysokie miejsce w rankingu ATP. Będzie można osiągnąć w nowym sezonie coś więcej? - Im wyżej się jest, w tym większe szczegóły wchodzimy. A więc trzeba pracować więcej, bardziej dokładnie. Na pewno możemy poprawić regularność wyników. Hubert miał świetne wyniki ale też parę turniejów z rzędu, w których przegrywał w pierwszych rundach. Jest oczywiście bardziej regularny niż rok wcześniej, ale tutaj tkwi pewna rezerwa. Ma od tego sztab, żeby w tym aspekcie się poprawić. Jak wspomniałem pod względem mentalnym będzie mu pomagał Paweł Habrat. Pracuje nad tym mocno. Problemy pojawiły się podczas turniejów na mączce, to ta część sezonu była bardzo nieudana? - Spojrzałbym na to inaczej. Turnieje na mączce nastąpiły w nietypowym w karierze Huberta momencie. Wygrał właśnie turniej ATP 1000 w Miami. Prosto z samolotu przystąpił do turnieju w Monte Carlo. Nie miał czasu, aby przystosować się do gry na innej nawierzchni. Do tego doszedł problem psychiczny. Wygrana w Miami wyssała z Huberta mnóstwo energii. To naturalne. Pierwszy raz wygrał taki duży turniej. Potem przegrał parę meczów na mączce, miał w tym czasie zatrucie wirusowe, nie poszło mu też w początkowej fazie sezonu na trawie, przegrywał w Stuttgarcie i Halle. Ale ostatecznie doszedł do półfinału w Wimbledonie i może warto było przegrywać kosztem takiego sukcesu. Zapewniam jednak, że Hubert potrafi grać na mączce i jeszcze to pokaże. Pierwszym startem w 2022 roku będzie występ w ATP Cup. Jak ważny jest to turniej? - Ważny, bo są to rozgrywki drużynowe i Hubert reprezentuje kraj. Oczywiście jednak priorytetem w styczniu jest Australian Open, ale dobry występ w ATP Cup byłby dobrym znakiem przed pierwszym tegorocznym szlemem. W przyszłym roku Hubert będzie grał debla? - Na szlemach raczej nie, będzie się skupiał na singlu. Prawdopodobnie w dłuższych turniejach, typu ATP 1000, w których mecze singlowe rozgrywane będą co dwa dni, zgłosi się do debla. Jaki jest cel Huberta w nowym sezonie? - Stale to powtarza, że co roku chce się rozwijać i być coraz lepszym. Jak to się uda to ta reszta, czyli dobry ranking, zwycięstwa w ważnych turniejach same przyjdą. Rozmawiał Olgierd Kwiatkowski