Rok temu Hurkacz nie myślał jeszcze o tym, że po dwunastu miesiącach może być już w czołowej pięćdziesiątce ATP. Punkty zdobywał głównie w challengerach, a gdy przystępował do turnieju Poznań Open, był numerem 188. w rankingu. Tymczasem w stolicy Wielkopolski spisał się znakomicie, wygrał wszystkie mecze, w tym finał z urodzonym w Nowym Jorku Japończykiem Taro Danielem, wtedy klasyfikowanym o ponad sto pozycji wyżej od Polaka. Hurkacz wygrał Poznań Open jako drugi Polak, po Jerzym Janowiczu (2012). W tym roku Hurkacz ma inne cele i nic nie wskazywało na to, że będzie bronić tytułu w Poznaniu. Przede wszystkim dlatego, że turniej pokrywa się z drugim tygodniem rywalizacji na kortach Rolanda Garrosa. Polak, nr 44 w ostatnim rankingu ATP, miał jednak sporego pecha, bo w losowaniu trafił na numer jeden na świecie - Novaka Djokovicia. Z Serbem gładko przegrał, a dodatkowo we wtorek pożegnał się jeszcze z turniejem deblowym, w którym występował wspólnie ze Słoweńcem Aljażem Bedene. To zaś sprawiło, że nic nie stoi już na przeszkodzie, by grę Hurkacza mogli podziwiać też polscy kibice. Organizatorzy Poznań Open trzymali bowiem dla najlepszej krajowej rakiety tzw. dziką kartę. Tylko z nią występ Hurkacza jest możliwy - reguły ATP uniemożliwiają bowiem występy w challengerach graczom z pierwszej pięćdziesiątki w rankingu poprzez samodzielne zgłoszenie. Hurkacz we wtorek potwierdził chęć gry w Wielkopolsce. Jeśli Hurkacz nie powtórzy sukcesu z zeszłego roku, może spaść w rankingu o kilkanaście pozycji - w okolice 55-60. lokaty. Bronić będzie bowiem 90 punktów. Polak ma za sobą bardzo dobre drugie półrocze w 2018 roku i świetny początek tego sezonu, ograł m.in. dwukrotnie Keia Nishikoriego oraz Dominica Thiema, a to gracze z czołowej dziesiątki. Mimo porażek z Rogerem Federerem czy Novakiem Djokoviciem, zebrał od rywali pochwały za swoją grę. Turniej na kortach Parku Tenisowego Olimpia rozpocznie się w poniedziałek 3 czerwca. Po poznańskich zawodach Hurkacz będzie mógł się skupić na grze na trawie i przygotowaniach do Wimbledonu. W Poznaniu jego najgroźniejszymi rywalami wydają się być Chorwat Filip Krajinović (ATP 69) i Hiszpan Roberto Carballes Baena (ATP 86). Pierwszego z nich Polak ograł już w tym roku w Marsylii, drugiego - pokonał w eliminacjach w Madrycie. Andrzej Grupa