Polski tenisista wcześniej pokonał finalistę tegorocznego Wimbledonu, Australijczyka Nicka Kyrgiosa 7:6 (7-4), 6:7 (5-7), 6:1. "Nick grał niesamowity tenis w ostatnich tygodniach, więc to była przyjemność z nim rywalizować. Mam nadzieję, że kibicom też mecz się podobał. Koniec końców jestem zadowolony z wyniku" - powiedział po spotkaniu 10. w rankingu ATP wrocławianin. "Bardzo dobrze rozpocząłem mecz. Nick chyba miał lekki uraz, który mógł osłabić jego serwis. W momencie, gdy obaj byliśmy w dobrej dyspozycji jeśli chodzi o ten element, to te kilka procent zrobiło różnicę" - dodał Polak. Norweg to siódmy tenisista światowego rankingu ATP i najwyżej rozstawiony zawodnik turnieju w Montrealu, który pozostał w rywalizacji. Do tej pory Hurkacz grał z nim tylko raz - w maju w 1/8 finału tegorocznego French Open uległ mu 2:6, 3:6, 6:3, 3:6. Ruud dotarł później do finału, pierwszego wielkoszlemowego w karierze, ale przegrał w nim z Rafaelem Nadalem. W tym roku norweski tenisista ma już na koncie trzy wygrane turnieje, wszystkie na kortach ziemnych - w Buenos Aires, Genewie i Gstaad. Na kortach twardych w tym roku dotarł do finału w Miami, a rok temu wygrał zawody w San Diego. "To był jeden z tych dni, kiedy wszystko idzie ci jak po maśle i na szczęście tak było w moim przypadku. Miałem ciężki początek. Rywal przełamał mnie w pierwszym gemie, ale byłem w stanie odwrócić losy rywalizacji. Uderzałem w odpowiednie miejsca, wykonywałem takie zagrania, jakie miałem wykonać i przedłużałem wymiany. Taki był plan na ten mecz i dobrze zadziałał" - przyznał Ruud po spotkaniu z Kanadyjczykiem. Najlepszy aktualnie polski tenisista jest jedynym pozostałym w rywalizacji w Montrealu graczem, który ma na koncie zwycięstwo w imprezie rangi Masters 1000. W 2021 roku wygrał turniej w Miami, również rozgrywany na kortach twardych. msl/ co/