Hubert Hurkacz i amerykański tenisista Tommy Paul w pierwszej rundzie turnieju w Waszyngtonie zmierzyli się w deblu z Danielem Evansem i Johnem Peersem. Z tego grona tylko jego partner grał u siebie, bowiem Daniel Evans to Brytyjczyk, a John Peers - Australijczyk. Mimo tego problemy były, bowiem po wyrównanej walce Polak i Amerykanin złamali serwis przeciwników dopiero przy stanie 2-2. Wyszli wtedy na prowadzenie po smeczu Johna Peersa posłanym w siatkę. As serwisowy Huberta Hurkacza w kolejnym gemie pozwolił mu i Paulowi obronić swoje podanie, a następnie podwyższyć na 5-3. Wydawało się wtedy, że set idzie gładko i jest pod kontrolą. To jednak Brytyjczyk i Australijczyk wygrali dwa kolejne punkty i wyrównali stan meczu. Ostatecznie doszło do tie-breaka, w którym lepsi okazali się rywale. Wielka szansa była na wyciągnięcie ręki i umknęła. Hubert Hurkacz na korcie w Waszyngtonie W drugim secie trzeba było zatem grać już o wszystko i Hurkacz z Paulem dwukrotnie wychodzili z trudnej opresji, by obronić swoje podanie. Prowadzili 3-2, następnie 4-3. Raz jeszcze jednak sytuacja się zaczęła powtarzać, bo przy tym stanie rywale zdobyli dwa kolejne gemy i stanęli przed szansą zakończenia meczu w dwóch partiach. Tej szansy już nie wypuścili, wygrali 7-6, 6-4. Wielki quiz o Wimbledonie. Na ile pytań odpowiesz?