Wrocławianin może głęboko odetchnąć. Przeszedł trudny sprawdzian. Na początku meczu grał słabo, by jednak od połowy drugiego seta przejąć inicjatywę. Po raz piąty w karierze zagra w ćwierćfinale turnieju rangi Masters. Co ważniejsze, bardzo przybliża się do ATP Finals w Turynie. Największym rywalem jest w tej chwili dla niego Cameron Norrie, który gra dziś z Tylorem Fritzem. I set. Nerwowy Hubert Hurkacz W pierwszym secie Hurkacz grał równie nerwowo jak dzień wcześniej z Tommym Paulem. Różnica polegała na tym, że w najważniejszych momentach nie potrafił przejąć inicjatywy i odwrócić losy gema, seta. Polak stracił swój serwis już w trzecim gemie. Zbyt łatwo. Przegrywał 0:40, zdobył dwa punkty, ale nie udało mu się wywalczyć jeszcze jednego i doprowadzić do równowagi. Przegrywał 1:2, ale mogło być 2:2, gdyby wykorzystał break pointa. I tak dalej ten set wyglądał. Koepfer wygrywał swoje gemy serwisowe, czasami z trudem (bronił się jeszcze raz przed przełamaniem), ale wygrywał i realizował swój cel. Po 41 minutach dobrej gry Niemiec wygrał seta. Statystycznie nie miał wyraźnej przewagi, może poza tym, że Kopfer częściej trafiał po pierwszym serwisie (81 procent przy 66 procentach Hurkacza). Wyglądał jednak na zawodnika bardziej pewnego siebie i grającego swobodniej. Nad Polakiem wyraźnie ciążyła presja związana z coraz bardziej realną wizją występu w ATP Finals w Turynie, jeśliby wygrał ten mecz. II set. Hurkacz wykorzystał czwartego setbola W drugim secie obaj tenisiści na początku nie mogli znaleźć równowagi. Przegrywali jeden po drugim gemy przy swoim podaniu, łącznie cztery z rzędu. Tę niemoc podających przełamał Hurkacz, obejmując prowadzenie 3:2. Koepfer poszedł w jego ślady i natychmiast wyrównał stan pojedynku. Miało się jednak wrażenie, że w tym wyrównanym fragmencie spotkania Polak grał nieco lepiej i odzyskał pewność siebie. Nie popełniał już niespodziewanych błędów, dobrze serwował, wykorzystywał najmniejszy błąd rywala. To Niemiec stał się teraz bardziej nerwowy, jakby przerażała go perspektywa awansu do następnej rundy. Koepfer nie wytrzymał napięcia w 10. gemie. Głównie na skutek własnych błędów przegrywał 0:40. Oznaczało to, że Hurkacz ma trzy piłki setowe. Nie wykorzystał żadnej z nich. Koepfer zdobył pięć punktów z rzędu. Rywal Hurkacza zagrał w tym momencie bardzo dobrze, narzucił swój styl, w ogóle się nie przejmował wynikiem. Ten niemiecki mur w końcu jednak upadł. Hurkacz wygrał pewnie kolejnego gema, a w 12. przy serwisie Koepfera nie zaprzepaścił szansy na wygranie seta. Wykorzystał pierwszy z dwóch setboli. III set. Hurkacz wyraźnie dominował W decydującej partii długo mecz był nadal wyrównany. Kluczowy moment nastąpił w szóstym gemie. Hurkacz przełamał serwis przeciwnika i wyszedł na prowadzenie 4:2. Widać było, że Polak najgorsze chwile ma już za sobą. Grał jak zawodnik z pierwszej dziesiątki rankingu. Zażegnał kryzys. W kolejnym gemie nie stracił punktu. Było 5:2, a przy serwisie Koepfera miał trzy meczbole, wykorzystując trzeciego. Po ostatniej piłce uniósł ręce wysoko w górę. Wygrał bardzo trudny emocjonalnie i fizycznie mecz. Jest w ćwierćfinale i coraz bliżej ATP Finals. Olgierd Kwiatkowski III runda turnieju Rolex Paris Masters (pula nagród 2 603 700 euro): Hubert Hurkacz (Polska, 7) - Dominik Koepfer (Niemcy) 4:6, 7:5, 6:2.