Kamil Majchrzak próbuje odbudować swoją pozycję po tym, jak ponad rok był zawieszony za przyjęcie niedozwolonych substancji. Światowe media zwróciły uwagę na to, że ITIA zdecydowanie łagodniej potraktowała Jannika Sinnera w podobnej sytuacji. Majchrzak ukarany z całą surowością, Sinner ledwie z naganą Kamil Majchrzak wciąż w pełni nie odbił się po tym, co rozpoczęło się w grudniu 2022 roku. To wtedy cztery testy dały wynik pozytywny na obecność w organizmie zakazanych substancji. Pomimo tego, że ITIA zaakceptowała tłumaczenie, że Polak przyjął je nieświadomie wraz z suplementami, postanowiła ukarać go niezwykle surowo. 28-latek został zawieszony na aż 13 miesięcy. Jeszcze w lutym 2022 roku klasyfikowano go na 75. miejscu w rankingu ATP, a obecnie plasuje się na zaledwie 169. lokacie. Podobna sytuacja spotkała niedawno Jannika Sinnera. W marcu w jego krwi wykryto clostebol, czyli pochodną testosteronu. W tym przypadku ITIA była jednak znacznie bardziej pobłażliwa. Skończyło się zaledwie na usunięciu punktów Włocha, które uzyskał podczas Indian Wells. Musiał też oddać wygraną tam nagrodę pieniężną. Lider światowego rankingu pozostaje w regularnej grze. Ledwie kilka dni temu triumfował w turnieju w Cincinnati. Światowe media porównują sytuacje. "Horror" Na ową różnicę w karze zwrócił uwagę sam Majchrzak. "Starałem się od tego absolutnie odciąć i mam na ten temat zbyt mało informacji. Jednak dotknęło mnie, że jedni zawodnicy podejrzani o naruszenie kodeksu są odsuwani, a drudzy grają. Są równi i równiejsi" - wyznał na łamach Super Expressu. Polak bynajmniej nie jest jedynym, któremu taki rozdźwięk przeszkadza. Na ten temat wypowiedziano się nawet w Serbii. Majchrzak ostatnio usiłował zakwalifikować się do US Open, ale przegrał z Włochem Mattią Belluccim 0:2 (3:6, 3:6).