Hit odwołany, teraz kolejna sensacja. Mistrzyni US Open nie zagra w Wimbledonie
Losowanie kwalifikacji Wimbledonu już na etapie drugiej rundy pokazało potencjalny hit: oczywistym wydawało się starcie półfinalistki French Open sprzed kilku tygodni Lois Boisson z mistrzynią US Open z 2019 roku - Biancą Andreescu. Tenisistka z Francji sensacyjnie przegrała jednak z Carson Branstine, która przez lata nie była w stanie przejść na poziom turniejów WTA. W środę Kanadyjka zmierzyły się ze swoją rodaczką, Biancą Andreescu - mistrzynią US Open 2019. I sprawiła kolejną sensację w szczególnym dla niej meczu.

Carson Branstine i Bianca Andreescu wspólnie wygrały juniorski Australian Open w 2017 roku - w grze podwójnej. Obie miały wtedy po 16 lat, w decydującej grze trafiły na młodsze od siebie Polski - Maję Chwalińską i Igę Świątek, obie z rocznika 2001. I wygrały z naszymi zawodniczkami: 6:1, 7:6 (4). Wtedy Andreescu reprezentowała Kanadę, a Branstine - USA, ale po dwóch miesiącach zdecydowała się na zmianę barw, na ojczyznę swojej matki. Już jako Kanadyjki triumfowały w czerwcu w juniorskim French Open, później Carson, wspólnie z Martą Kostiuk, dotarła do półfinału Wimbledonu.
Wczesną jesienią zdołała jeszcze razem z Andreescu awansować do swojego pierwszego - i wciąż jedynego - finału w głównym cyklu WTA, przegrały go w Quebecu. Później zaś ich ścieżki się rozeszły, a różnica stała się bardziej widoczna niż w polskiej parze Chwalińska - Świątek.

Gdy w 2019 roku Bianca wygrywała Indian Wells, Carson zajmowała miejsce w siódmej setce rankingu. Gdy za chwilę Bianca szykowała się do zwycięskiego US Open i awansu na czwartą pozycję na świecie, Carson rozgrywała ostatni mecz przed dwuletnią przerwą. A to nie była jej jedyna przerwa.
Przeszła operacje obu stawów biodrowych i kolanowych, straciła sportowo pięć lat. Skończyła za to studia, pomogła w triumfie w lidze uniwersyteckiej. W zeszłym roku w końcu zaczęła piąć się w górę rankingu WTA. W lutym zagrała w finale WTA 125 w Cancun (przegrała z Emilianą Arango), wskoczyła nawet do drugiej setki rankingu. I stała się rewelacją kwalifikacji Wimbledonu.
Kanadyjski pojedynek w drugiej rundzie kwalifikacji Wimbledonu. I wielka sensacja, mistrzyni US Open za burtą
16 triumfatorek zmagań w Roehampton, tam odbywają się w tym roku kwalifikacje do Wimbledonu, uzupełni miejsca w głównej drabince najważniejszego w sezonie turnieju na kortach trawiastych. W pierwszej sekcji zdecydowaną faworytką do awansu była Lois Boisson - półfinalistka niedawnego Rolanda Garrosa. A hitem miało być jej starcie w drugiej rundzie - z mistrzynią US Open sprzed sześciu lat - Biancą Andreescu.

Francuzka jednak swojego zadania nie wykonała dobrze, została zaskoczona przez Branstine, która potwierdziła, że jej niedawna wygrała w Holandii z Ludmiłą Samsonową nie była dziełem przypadku. Zaskoczyła "jedynkę" w pierwszym secie, atakowała, wygrała aż 6:2. Dwa kolejne już były bardzo zacięte, najpierw w tie breaku wygrała Boisson 7:6 (1), później już Kanadyjka - 6:4. Ogromna sensacja stała się faktem, a że Andreescu gładko wygrała swój mecz z Laurą Pigossi (6:2, 6:1), ich pierwszy pojedynek w zawodowym tenisie został potwierdzony.
Dziś w Roehampton zdecydowaną faworytką była Andreescu, Branstine miała prawo czuć zmęczenie po wtorkowym boju z Boisson. A tymczasem dobrze dawała sobie radę. Gdy już została przełamana w dziewiątym gemie, to natychmiast odrobiła stratę. Później zaś wygrała tie breaka (7-3).
Drugi set był dziwny, Carson miała już autostradę do zwycięstwa 2:0, prowadziła bowiem 4:2 z breakiem. I przegrała cztery kolejne gemy. Tak samo jak w starciu z Francuzką zdołała jednak podnieść się w trzecim secie. Odskoczyła na 4:0, nie zostawiła już złudzeń. Wygrała ten trwający 126 minut mecz 7:6 (3), 4:6, 6:1.
I to ona zagra w finale kwalifikacji z reprezentującą Cypr Raluką Serban, która we wtorek pokonała Maję Chwalińską. Szkoda, Polka mogła bowiem stanąć do rewanżu za mecz z Melbourne sprzed ponad ośmiu lat.
Półfinały
25.06.2025
14:05
Zobacz również:
- Polak znowu zwycięski na Wimbledonie. Ćwierćfinał już na horyzoncie
- Widzi Igę Świątek wygrywającą Wimbledon. "Duże szanse, sporo przesłanek"
- Uderzający początek konferencji Sabalenki. Pierwsze sekundy i od razu "wystrzeliła"
- Werdykt ws. Świątek już zapadł. Radwańska sama potwierdza. Zagrała w otwarte karty
