Nie minęły jeszcze dwa tygodnie od zakończenia WTA Finals, a już uczestniczki kolejnego turnieju w tamtej części świata mogły przekonać się, jak zmienna i nieżyczliwa dla sportowca może być pogoda. W Cancun lało i potwornie wiało - do gazet i portali trafiały później zdjęcia uciekających z kortu najlepszych zawodniczek świata, albo też siedzących pod parasolami czy ręcznikami i czekających na chwilowe przejaśnienia. Dotyczyły to wszystkich gwiazd: od Igi Świątek i Aryny Sabalenki zaczynając, a na deblistkach kończąc. Tamte zawody udało się rozegrać do końca, choć finały w grze pojedynczej i podwójnej przełożono o jeden dzień, na poniedziałek. Co zresztą miało wpływ na dalsze mecze niektórych zawodniczek, Australijka Ellen Perez szukała szybkiego transportu do Europy na finały Billie Jean King Cup, ale i tak nie zdążyła na mecz swojej reprezentacji. 15-letnia debiutantka w turnieju ITF. W Santo Domingo pod opieką siostry Inaczej potoczyła się sytuacja w Santo Domingo - stolicy Dominikany, kraju położonego na Karaibach, na wschód od Meksyku. Tam zaplanowano w listopadzie dwa turnieje ITF W25 - na kortach twardych. W pierwszym z nich, w zeszłym tygodniu, wystartowały trzy Polski: Anna Hertel oraz siostry: Olivia i Karolina Lincer. Ta ostatnia, zaledwie 15-letnia, debiutowała w profesjonalnym turnieju seniorskim - w starciu z Amerykanką Lauren Proctor ugrała zaledwie jednego gema. W drugim turnieju dostała dziką kartę do kwalifikacji i tak samo wysoko (6:0, 6:1) pokonała 27-letnią Australijkę Nessę Pratt. Przegrała jednak kolejne starcie, już o turniej główny. Olivia Lincer i Anna Hertel też nie zrobiły wielkiej kariery w zmaganiach singlowych (odpadły w drugiej rundzie), ale błysnęły w deblu. Swój pierwszy mecz wygrały we wtorek i... trzy kolejne dni spędziły na oczekiwaniu, kto zostanie ich rywalkami w drugiej rundzie. Fatalna pogoda sprawiła bowiem, że w grze podwójnej nie rozegrano żadnego spotkania. Dopiero w sobotę awans wywalczyły Szwedka Jacqueline Cabaj Awad i Meksykanka Maria Fernanda Navarro, ale za chwilę musiały grać drugi mecz - z Polkami. Ten był dramatyczny, Hertel i Lincer wygrały 5:7, 6:3, 10:8. W niedzielę był wygrany półfinał i... oczekiwanie na finał. Deszcze przeszkodził tenisistkom W niedzielę pokonały z kolei w półfinale Amerykanki: Dashę Ivanovą i Victorię Osuigwe 7:5, 6:3 - czekały na finał. Nie udało się go rozegrać, lał deszcz, termin wyznaczono jeszcze na wtorek. Wtedy Olivia Lincer była już po pierwszym pojedynku singlowym w następnym turnieju w Santo Domingo. Mało tego, w ten sam wtorek zagrała też debla. Ostatecznie uznano finał za nieodbyty - formalnie więc obie pary zdobędą punkty rankingowe jak za zwycięstwo. Cieszyć się więc mogły nie tylko Hertel z Lincer, ale także Japonka Hiroko Kuwata i Brazylijka Rebeka Pereira. Hertel w przeszłości czterokrotnie wygrywała turnieje ITF w deblu, po raz ostatni 2,5 roku temu we Wrocławiu z Martyną Kubką. Niespełna 19-letnia Olivia Lincer jeszcze w finale nigdy nie wystąpiła. Teraz też nie było jej to dane.