Nie ma większych wątpliwości, że tenisowa "Wielka Trójka" złożona z Rafaela Nadala, Novaka Djokovicia oraz Rogera Federera zmierza ku końcowi. W tourze pozostał już jedynie Djoković, ale jest on zdolny do pokonania każdego oprócz dwóch młodych, ale już wielkich graczy, a więc Jannika Sinnera oraz Carlosa Alcaraza. Lawina krytyki spadła na Sabalenkę, jest odpowiedź Białorusinki. Ależ słowa o Gauff Potwierdzenie tego stwierdzenia otrzymaliśmy podczas tegorocznej edycji imprezy rangi Wielkiego Szlema rozgrywanej na kortach imienia Rolanda Garrosa. Sinner mierzył się z Serbem w półfinale i udowodnił, że przewagi fizycznej Włocha umiejętnościami "Nole" nie da się zniwelować. 24-krotny triumfator Wielkich Szlemów przegrał 0:3. Historyczny mecz Alcaraza z Sinnerem. Najdłuższy finał Roland Garros Lider rankingu ATP w bardzo przekonującym stylu awansował więc do finału, a tam czekał na niego już drugi z wielkich, a wciąż bardzo młodych, a więc Alcaraz. O tym, aby właśnie tak wyglądał mecz o tytuł, marzyli wszyscy bezstronni kibice, oczekujący wielkiego tenisowego widowiska. Nie ma złudzeń, że zawieść się nie mogli. Spotkanie między Włochem i Hiszpanem stało na niewiarygodnym poziomie. Po dwóch setach trwających łącznie ponad dwie godziny prowadził Sinner, później do gry wrócił młodszy z zawodników, a w czwartym secie zakończonym tie-breakiem musiał nawet bronić trzech piłek meczowych przy własnym serwisie. To mu się udało i czwartą partię wygrał, doprowadzając do piątego - decydującego seta. Brutalne wyznanie na antenie. Burza w sieci. Wszyscy od razu pomyśleli o Świątek W nim szybko przełamał swojego rywala i wszystko wskazywało na to, że Alcaraz zaliczy historyczny powrót i pierwszy raz w swojej karierze wygra mecz, przegrywając 0:2. Kibice zaczęli także spoglądać na zegar oraz historię turnieju, bo najdłuższy finał tej imprezy dotychczas trwał 4 godziny i 42 minuty. Tyle czasu na korcie spędzili w 1982 roku Mats Wilander obecny na trybunach oraz Guillermo Villas. Wygrał Szwed i co ciekawe, zrobił to w czterech setach. Już w okolicach połowy piątego seta jasne stało się, że Alcaraz i Sinner ten wynik pobiją. Pytanie brzmiało tylko, o ile? Przy stanie 5:4 dla Alcaraza panowie przekroczyli pięć godzin spędzonych na korcie, a Hiszpan serwował, aby wygrać turniej. To jednak nie był koniec tej historii, bo wicelider rankingu ATP podawał słabo, co wyżej notowany rywal skrzętnie wykorzystał i przełamał Hiszpana. Ostatecznie dobrnęliśmy do wymarzonego i całkowicie zasłużonego super tie-breaka. W tym rywalizację całkowicie zdominował obrońca tytułu, który wygrał tę najtrudniejszą batalię aż 10:2 i po dokładnie pięciu godzinach i 31 minutach rywalizacji mógł unieść ręce ku niebu w geście triumfu. W tym momencie to dokładnie czwarty najdłuższy mecz w historii całej imprezy, a najdłuższy finał Roland Garros.