Jasmine Paolini była jedną z głównych kandydatek do olimpijskiego medalu w singlu. Zwłaszcza po tym, jak z imprezy zrezygnowały m.in. Aryna Sabalenka i Jelena Rybakina, a w dodatku mieliśmy do czynienia z finalistką tegorocznego Roland Garros i Wimbledonu. Włoszka z polskimi korzeniami przebojem wdarła się w tym sezonie do ścisłej światowej czołówki. Pierwszym przełomem był triumf w turnieju WTA 1000 w Dubaju, a później nastąpiły kolejne sukcesy, które pozwoliły jej się wspiąć na 5. miejsce w kobiecym rankingu. Olimpijska przygoda w grze pojedynczej potoczyła się jednak zupełnie nie po myśli 28-latki. Przegrała w 1/8 finału po dramatycznym pojedynku z Anną Karoliną Schmiedlovą, gdzie prowadziła 5:4 w trzecim secie i miała serwis po awans. Wciąż pozostawała jeszcze w grze w deblu, gdzie w tym sezonie również święciła sukcesy. Wygrała m.in. imprezę przed własną publicznością, czyli WTA 1000 w Rzymie, a potem zagrała w finale Roland Garros. Oba te wyniki osiągnęła z 37-letnią Sarą Errani, która wydawałoby się, że najlepsze lata kariery ma już za sobą. W latach 2012-14 wygrały każdy z turniejów wielkoszlemowych w deblu, była też na szczycie rankingu w grze podwójnej. W ostatnim czasie nabrała jednak nowej energii, m.in. za sprawą Jasmine Paolini. W półfinale igrzysk na włoski duet czekały Karolina Muchova i Linda Noskova. Czeskie tenisistki również są po przejściach i to nie tylko z tego względu, że szybko pożegnały się z rywalizacją w singlu. Pierwsza z nich przez blisko 10 miesięcy leczyła kontuzję nadgarstka i jej występ na igrzyskach przez długi czas stał pod znakiem zapytania. Z kolei młodszej z zawodniczek naszych południowych sąsiadów miesiąc temu zmarła mama, tuż przed rozpoczęciem Wimbledonu. Początkowo Muchovej miała towarzyszyć Marketa Vondrousova, ale ubiegłoroczna triumfatorka zmagań w Londynie wycofała się z rywalizacji z powodu kontuzji. Paolini i Errani w finale debla. Włoszki mają już co najmniej olimpijskie srebro Początek rywalizacji o finał przebiegał pod dyktando serwujących. Przełomowy moment nastąpił dopiero w ósmym gemie, gdy Paolini i Errani wywalczyły sobie pierwsze break pointy w spotkaniu. Wykorzystały już pierwszą z dwóch okazji i wyszły na prowadzenie 5:3. Po chwili zamknęły seta, wykorzystując własne podanie. W drugiej partii przełamanie przyszło znacznie wcześniej, bowiem już w trzecim gemie. Później Włoszki dołożyły breaka jeszcze w siódmej odsłonie seta i przy stanie 5:2 serwowały po awans do olimpijskiego finału. Po raz pierwszy w meczu pojawiły się trudności, Muchova i Noskova miały 40-0 w gemie serwisowym Jasmine i Sary. Zawodniczki z Półwyspu Apenińskiego zdołały jednak wyjść z opresji. Wygrały pięć akcji z rzędu i rezultatem 6:3, 6:2 zagwarantowały już sobie historyczny medal igrzysk, jakiego nie miały do tej pory w kolekcji. O tytuł mistrzyń powalczą z parą Cristina Bucsa/Sara Sorribes Tormo lub Mirra Andriejewa/Diana Sznajder. Najważniejsze informacje dotyczące olimpijskich zmagań można śledzić za pośrednictwem specjalnej zakładki na stronie Interii. Znajdą tam Państwo również informacje na temat innych dyscyplin związanych z imprezą czterolecia, która całościowo potrwa do 11 sierpnia.