Daniela nie ukrywa, że spore nadzieje wiąże z nawiązaniem współpracy z brazylijskim trenerem - Larrim Passosie, który święcił największe sukcesy prowadząc przez 15 lat Gustavo Kuertena. - Na trawie radziłam sobie już dobrze, ale moja gra na kortach ziemnych pozostawiała sporo do życzenia. A Larri jest specjalistą od ziemnych kortów, zresztą nie tylko od nich. Ogólnie jest bardzo dobry, przecież doprowadził Kuertena do pozycji lidera światowego rankingu - przypominała Daniela. - Pracuję z nim od miesiąca, więc na tym turnieju widać już pierwsze efekty naszej współpracy. Poproszona o wskazanie różnic w grze sióstr Radwańskich komplementowała obie tenisistki. - Obie są niezwykle utalentowane. Rzecz jasna, Agnieszka jest bardziej doświadczona, ale w Uli drzemie również spory potencjał. Obie grają mądrze, miło dla oka, opierają się na technice, a nie sile. Właśnie taki sposób gry mi się podoba - zachwalała Słowaczka. W walce o półfinał Daniela zmierzy się z Czeszką Klarą Zapalovą. Hantuchova ani myśli odpuszczać w ćwierćfinale, by zyskać w ten sposób czas na przygotowanie się do French Open (wielkoszlemowy turniej w Paryżu rusza już w niedzielę). - Przyjechałam do Warszawy po to, żeby dać z siebie wszystko. Nie znam lepszej metody przygotowania się do turnieju wielkoszlemowego, niż walka na całego w każdym meczu - podkreśliła. Hantuchova o siostrach Radwańskich Daniela nie traktuje pojedynku z Zapalovą, jak czesko-słowackich derbów. - Wojna między naszymi narodami toczy się, ale w hokeju, w tenisie jej nie ma. Postaram się zagrać oczywiście jak najlepiej, tak jednak postępuję w każdym meczu - zaznaczyła. Nagabywana o to, że w finale może spotkać z Marią Szarapową, żachnęła się: - Nie chcę mówić o finale, bo najpierw muszę tam dotrzeć. Spróbuję znowu dać z siebie wszystko w czwartkowym pojedynku ćwierćfinałowym - zapewniła Słowaczka. Jak długo zajmie jej powrót do pierwszej "dziesiątki", z której wypadła na skutek kontuzji? - Muszę cierpliwie pracować, by odzyskać na korcie pewność siebie. Pamiętam że przed kontuzją psychika była moim atutem. Po prostu wiedziałam, że należę do najlepszej "piątki", a może nawet "trójki" tenisistek na świecie. Teraz mam świetnego trenera, który wie, co robić, muszę tylko wierzyć w siebie, a reszta jest kwestią czasu - pociesza się Daniela. Co ciekawe, pochodząca z Popradu tenisistka, próbowała też kariery pianistki. - Jestem wdzięczna rodzicom za to, że wręcz mnie przymuszali do gry na pianinie. Dzięki temu posiadłam fajną umiejętność i grywam sobie czasem na elektrycznym pianinie - przyznaje Daniela. - Pogodzenie pianina z tenisem nie jest jednak łatwe i kosztowało mnie sporo wyrzeczeń. Przecież to zupełnie różniące się od siebie czynności - wymagająca siły gra w tenisa i precyzyjna gra na pianinie. Zdarzało się często, że moja nauczycielka muzyki była zła na mnie, bo na lekcje przychodziłam ubrudzona w mączce pochodzącej z kortu. Z kolei trenerzy tenisa też narzekali, gdy przez naukę pianina spóźniałam się na treningi. Ale dzisiaj mogę powiedzieć, że warto było godzić lekcje muzyki z treningami. Michał Białoński, Warszawa