Australijscy organizatorzy turnieju wielkoszlemowego Australian Open chcą zastosować się do ogólnych dyrektyw tenisowych, by dopuszczać do rywalizacji zawodników rosyjskich i białoruskich, bez baczenia na to, że kraje te uczestniczą w krwawej napaści na Ukrainę i rzezi tamtejszej ludności. Rosjanie i Białorusini stanowią istotną część światowego tenisa i związanego z nim biznesu, więc haniebne decyzje tego typu wciąż pozostają w mocy. Wyłamał się jedynie Wimbledon, za co spadły zresztą na niego restrykcje. W Australii gracze rosyjscy i białoruscy będą mogli zagrać pod neutralną flagą, takie są przynajmniej zapowiedzi. Na zapowiedzi Australian Open, że gracze z Rosji i Białorusi zostaną dopuszczeni do rywalizacji na wielkoszlemowych kortach w Melbourne wywołała wstrząs u ukraińskiego ambasadora w Australii. Wasyl Myrosznyczenko w grubych słowach odniósł się do tej decyzji. - Nieważne, pod jaką flagą oni wystartują. Każda jest unurzana w ukraińskiej krwi - powiedział. Australijska federacja tenisowa rozkłada ręce i mówi, że "potępia niesprowokowaną agresję Rosji na Ukrainę". Chce także organizować imprezy charytatywne, by pomóc ofiarom wojny. Rosjan i Białorusinów jednak z Australian Open nie wyrzuci.