Matteo Berrettini choć status profesjonalny zdobył w 2015 roku, kibice i dziennikarze z całego świata zaczęli interesować się jego postacią dopiero cztery lata później. Wówczas urodzony w Rzymie tenisista niespodziewanie wskoczył do czołowej dziesiątki męskiego rankingu. Niestety, 27-latek nie nacieszył się długo wsparciem kibiców, którzy licznie zjawiali się na jego meczach. Karierę Włocha (podobnie jak pozostałych sportowców) zastopował bowiem wybuch pandemii koronawirusa. Iga Świątek wyłapała niezwykłą rzecz. Dziennikarze nie wytrzymali ze śmiechu Matteo Berrettini o najmroczniejszym okresie swojego życia. "Chciałem uciec tam, gdzie nikt mnie nie znajdzie" Choć dla wielu ludzi okres ten był swego rodzaju wybawieniem (praca zdalna umożliwiła im bowiem spędzanie większej ilości czasu z bliskimi), dla Berrettiniego był to prawdopodobnie najtrudniejszy okres - zarówno zawodowo, jak i prywatnie. Od tamtego momentu minęło już po prawda trochę czasu, jednak Włoch w rozmowie z ojczystymi mediami wyjawił w końcu, jaki wpływ miała na niego pandemia. Tenisiści, całe szczęście, nie musieli zbyt długo czekać na powrót na kort. Szybko pojawiły się też kolejne osiągnięcia. Włoch w 2021 roku dotarł do ćwierćfinału turnieju Rolanda Garrosa, a wkrótce potem po raz pierwszy dotarł do finału turnieju wielkoszlemowego. Wówczas zmierzył się w finale Wimbledonu z Novakiem Djokoviciem. Serb jednak okazał się lepszy. Tylko jedna zmiana w czołówce rankingu ATP. Co z Hubertem Hurkaczem? W ostatnim czasie włoski gwiazdor zmagał się z problemami zdrowotnymi, przez które ominęło go kilka ważnych turniejów. Kibice nie mogli zobaczyć Berrettiniego w akcji podczas ubiegłorocznego French Open i Wimbledonu. Zabrakło go także na liście zawodników podczas tegorocznego turnieju we Francji. Matteo Berrettini przebywa obecnie w Kanadzie, gdzie w kolejnych dniach brał będzie udział w rywalizacji w ramach turnieju WTA 1000 w Toronto. W pierwszej rundzie Włoch stanie do walki z francuskim tenisistą Gregoirem Barrerem. Gwiazdor tenisa zaskoczył. Jego celem jest... pokonanie własnej partnerki