Stefanos Tsitsipas jeszcze w tamtym sezonie należał do najściślejszej czołówki świata. Plasował się w najlepszej "10" rankingu ATP (w pierwszej połowie sezonu był nawet trzeci przyp.red.), zagrał w finale Australian Open. Regularnie meldował się na późnych etapach poszczególnych turniejów i poza turniejem w Australii dotarł do finałów w Barcelonie i Los Cabos (gdzie wygrał - przyp.red.). W tym sezonie nie wiedzie mu się zbyt dobrze. Grek wypadł z czołowej "10" rankingu, zwyciężył tylko w turnieju w Monte Carlo i przegrał finał w Barcelonie. Na Wimbledonie odpadł już w II rundzie, na igrzyskach w ćwierćfinale, a z ostatnimi zawodami w Montrealu pożegnał się już po pierwszym meczu, natomiast w Cincinnati po drugim. Fatalnej passy nie udało mu się poprawić podczas US Open, gdzie w I rundzie okazał się słabszy od Thanasiego Kokkinakisa, który triumfował 7:6(5), 4:6, 6:3, 7:5. US Open. Gorzkie słowa Stefanosa Tsitsipasa po odpadnięciu w I rundzie Nic zatem dziwnego, że Stefanos Tsitsipas jest rozczarowany swoją postawą. Tenisista w stanowczych i szczerych słowach wyraził podczas konferencji to, co czuje. Okazuje się, że nie jest on w najlepszej kondycji psychicznej. - Jestem nikim w porównaniu z zawodnikiem, którym byłem wcześniej. Kiedy byłem młodszy, grałem na korcie pod wpływem adrenaliny, mając poczucie, że od meczu zależy moje życie. I mam wrażenie, że te rzeczy zniknęły i powiedzmy, że mój poziom konsekwencji nie jest już tak wysoki. Czuję, że odczuwam coś w rodzaju długotrwałego wypalenia zawodowego, które niezależnie od tego, czy przestanę, czy nie, już trwa i nie naprawi się samo. Nie naprawi się po prostu dlatego, że wyjadę na urlop lub zejdę z kortu. Mam wrażenie, że jest to coś, co będzie trwać, niezależnie od tego, czy skończę z tenisem - wuznał 26-latek. Warto zauważyć, że Tsitsipas podjął już pewne kroki, by ratować swoją sytuację. Na początku sierpnia zdecydował się zakończyć współpracę ze swoim ojcem, który był jego trenerem od 12. roku życia. Jako że zmiana zaszła niedawno, na jej efekty trzeba będzie trochę poczekać, być może nawet do kolejnego sezonu. Tsistsipas ofiarą kalendarza? Iga Świątek wielokrotnie biła na alarm Kto wie, czy Stefanos Tsitsipas nie padł ofiarą zbyt przepełnionego kalendarza. Obecnie tenisistki i tenisiści grają niemal bez przerwy, a nierzadko nie mogą sobie na nią nawet pozwolić. Wszystko dlatego, że niektóre turnieje są dla nich obowiązkowe. Zbyt zapełniony terminarz z pewnością odbija się nie tylko na zdrowiu fizycznym, ale i psychicznym zawodniczek i zawodników i niewykluczone, iż właśnie zbyt częsta gra spowodowała u Greka uczucie wypalenia. Temat zbyt wypchanego kalendarza wielkrotnie podnosiła Iga Świątek i nie inaczej było podczas ostatniej konferencji prasowej. Polka stwiedziła, że to, co się dzieje, jest "szalone" i podtrzymała w stanowczych słowach swoje stanowisko. - Prawda jest taka, że mamy tak wiele obowiązkowych imprez, na których musimy się pojawić, że nie mamy czasu, by nad czymś popracować, bo z jednego turnieju jedziemy prosto na następny. Nie mamy nawet czasu pod koniec roku, ponieważ dosłownie pierwsze zawody rozpoczynają się 29 grudnia. Więc tak, sezon jest zdecydowanie zbyt długi - zagrzmiała nasza tenisistka.