W niedzielny późny wieczór polskiego czasu Wozniacki grała z Cori Gauff. Amerykanka była faworytką, ale choć należy do ścisłej światowej czołówki, wcale nie miała łatwego zadania. Dunka ostatecznie musiała uznać wyższość nastolatki, która szczególnie w ostatnich gemach była już wyraźnie mocniejsza, jednak wcześniej mecz był zacięty, a drugi set zakończył się zwycięstwem zawodniczki, która była numerem jeden w momencie, gdy jej rywalka miała zaledwie... kilka lat. Wozniacki odpadła, ale jej powrót na razie i tak jest bardzo udany. Dla tenisistki polskiego pochodzenia był to dopiero trzeci turniej po wznowieniu kariery, a już znalazła się w czołowej szesnastce turnieju wielkoszlemowego. Wielu kibiców i ekspertów zastanawia się więc, na co będzie stać 33-latkę, gdy na dobre wejdzie w meczowy rytm. Wielka gwiazda wróciła po 1292 dniach. Zaskoczyła pewnością siebie Wozniacki uważa, że może wygrać ze wszystkimi Niegdysiejsza zawodniczka numer jeden na świecie i zwyciężczyni Australian Open z 2018 roku podkreśliła po porażce z Gauff, że jest zawodniczką, która zawsze ciężko pracowała. Wozniacki deklaruje, że nawet jeśli jest obecnie starsza niż w momencie największych sukcesów, to wciąż nie będzie oszczędzała się na treningach, bo ma zamiar być przygotowaną tak dobrze, jak to tylko możliwe. - Uważam, że dopiero zaczynam podnosić swój poziom. Nawet jeśli nie grałam dotąd tydzień w tydzień, to mogę wyjść na kort i zagrać mój najlepszy tenis. Jest dobrze, więc to zachęca mnie do dalszej gry. Jestem zdania, że mogę wygrać z każdą rywalką w dowolny dzień, choć oczywiście jeśli nie zagram najlepiej jak potrafię, to mogę też przegrać - powiedziała reprezentantka Danii. Kolejna tenisowa mama z wielkim wyczynem