Ostatnie tygodnie były znakomite dla Magdy Linette. Podczas WTA 250 w Pradze zdobyła pierwszy singlowy tytuł w głównym kobiecym cyklu od ponad 50 miesięcy. W finałowej potyczce doszło wówczas do historycznej batalii z Magdaleną Fręch. Poznanianka nie dała większych szans młodszej koleżance, wygrywając 6:2, 6:1. Później 32-latka przeniosła także znakomitą formę na pierwszy mecz na igrzyskach olimpijskich w Paryżu, pokonując półfinalistkę tegorocznego Roland Garros - Mirrą Andriejewą. Podczas spotkania z Jasmine Paolini odczuła już jednak trudy intensywnej rywalizacji, przez co nie udało się Linette awansować do 1/8 finału. Teraz Magda stanęła do walki podczas WTA 1000 w Toronto. Polka już wczoraj przywitała się z kanadyjską imprezą, od pojedynku gry podwójnej w duecie z Peyton Stearns. Obie tenisistki pokonały parę Moyuka Uchijima/Yue Yuan 7:6(5), 6:4, dzięki czemu zagwarantowały sobie awans do kolejnej fazy. Dzisiaj poznanianka mierzyła się z Rebeccą Marino w singlu. Reprezentantka gospodarzy dostała szansę na udział w rozgrywkach dzięki dzikiej karcie, bowiem aktualnie plasuje się na 145. miejscu w rankingu WTA, a więc 102 lokaty niżej od naszej reprezentantki. Wyraźną faworytką była zatem Magda, chociaż to przeciwniczka miała większe ogranie na nawierzchni twardej w ostatnich tygodniach. Linette nie poddała się nawet w trudnej sytuacji. Awans Polki podczas WTA 1000 w Toronto Początek spotkania potwierdzał sporą różnicę rankingową między zawodniczkami. Nasza tenisistka pewnie prezentowała się przy własnym podaniu i naciskała w gemach serwisowych rywalki. Linette szybko udało się wyjść na prowadzenie 3:0 i objąć kontrolę nad wydarzeniami pierwszej partii. Przy stanie 5:3 Magda serwowała po zwycięstwo w secie i to był jedyny moment, gdy Polka doświadczyła zagrożenia ze strony rywalki w premierowej odsłonie. Kanadyjka miała nawet break point, ale poznanianka wyszła z opresji. Martwić mogło jednak to, co stało się później - przy doślizgu do jednej z piłek u Linette doszło do przeprostu w kolanie, pojawił się grymas na twarzy. Dokończyła partię zwycięsko, wygrywając 6:3, ale od razu poprosiła o przerwę medyczną. Po kilkuminutowej interwencji zawodniczki rozpoczęły drugiego seta. Dało się jednak zauważyć, że poznanianka odczuwa ból i cała sytuacja wybiła ją z rytmu. Marino zaś wyraźnie się rozpędziła, grała coraz śmielej. Znów dostaliśmy na otwarcie rezultat 3:0, ale tym razem widniał on z korzyścią dla tenisistki gospodarzy. Magdzie podano nawet tabletki przeciwbólowe, by jakoś załagodzić nieprzyjemne odczucie. I z czasem sytuacja na korcie zaczęła się znów zmieniać. Najpierw Linette obroniła break point na 5:1, a potem zaczęła wymuszać błędy na rywalce. Zawiązała się kapitalna seria dla poznanianki, która z każdą minutą znów wyglądała coraz lepiej. W sumie Polka wygrała pięć gemów z rzędu na koniec i zamknęła spotkanie wynikiem 6:3, 6:4. W drugiej rundzie jej rywalką będzie jedna z rewelacji tego sezonu - Emma Navarro. Miejmy nadzieję, że ze zdrowiem 32-latki wszystko będzie w porządku i bez problemu przystąpi do rywalizacji z Amerykanką.