Iga Świątek i Ludmiła Samsonowa rywalizowały ze sobą kilka tygodni temu w czwartej rundzie US Open. Wówczas raszynianka rozegrała niemal perfekcyjne spotkanie i wygrała 6:4, 6:1. Nie inaczej było także prawie rok temu, gdy obie spotkały się w finale turnieju WTA 1000 w Pekinie. Wówczas Polka odniosła zwycięstwo 6:2, 6:2 i zdobyła swój premierowy tytuł w chińskim tysięczniku. W tym roku losy obu zawodniczek potoczyły się inaczej. Liderka rankingu w ogóle nie przystąpiła do rywalizacji w Pekinie, a Rosjanka - odpadła już na etapie drugiej rundy zmagań. Niespodziewaną pogromczynią zawodniczki z Oleniegorska okazała się Cristina Bucsa. Hiszpanka, notowana obecnie na 79. miejscu w kobiecym zestawieniu, o 64 lokaty niżej od przeciwniczki, przystępowała do meczu z Samsonową po zwycięstwie z Chinką Xinxin Yao. Jako zdecydowaną faworytkę starcia o awans do trzeciej rundy wskazywano Ludmiłę. Kort zweryfikował jednak te założenia. Ludmiła Samsonowa odpada z turnieju WTA 1000 w Pekinie. Sensacyjna porażka Rosjanki Samsonowa miała ogromne problemy od samego początku spotkania. Szybko zrobiło się 4:0 dla Bucsy po tym, jak Hiszpanka obroniła dwie okazje na przełamanie i przechyliła szalę zaciętego gema na swoją korzyść. Kilka minut później Cristina jeszcze raz wywalczyła breaka i zamknęła premierową odsłonę pojedynku rezultatem 6:1, wykorzystując już pierwszą piłkę setową. Także start drugiej partii układał się po myśli zawodniczki z Półwyspu Iberyjskiego. Po obronie dwóch break pointów w gemie otwarcia, sama przełamała rywalkę i wyszła na prowadzenie 3:1. W tym momencie nastąpił jednak zwrot akcji na korzyść Samsonowej. Wygrała cztery gemy z rzędu i przejęła stery w drugim secie. Ostatecznie to Rosjanka zgarnęła tę odsłonę spotkania rezultatem 6:4, dzięki czemu otrzymaliśmy decydującą partię. Trzeci set okazał się emocjonalnym rollercoasterem dla obu zawodniczek. Najpierw Bucsa miała 3:0 i 4:1, ale wypuściła przewagę z rąk. Ludmiła zdołała wyrównać na 4:4 i o wszystkim decydowała końcówka. Ta potoczyła się po myśli Cristiny, chociaż najpierw to Rosjanka miała swojego break pointa na 5:4. Nie wykorzystała go jednak, co po chwili się zemściło. Hiszpanka zamknęła spotkanie za drugą piłką meczową, która pojawiła się przy serwisie Samsonowej i doszło do sensacji. Ostatecznie to 79. rakieta świata wygrała 6:1, 4:6, 6:4. Kolejną rywalką Bucsy będzie rozstawiona z "24" Elise Mertens.