Rozstawiony z numerem dziesiątym Chilijczyk nie dał w piątek szans Tommy'emu Haasowi. Niemiec, turniejowa "12", w całym meczu wygrał tylko pięć gemów. Finałowym rywalem Gonzaleza będzie rakieta numer jeden na świecie, czyli Roger Federer. Półfinały gry pojedynczej mężczyzn były jednostronnymi spotkaniami. W czwartek Federer "zdemolował" Amerykanina Andy'ego Roddicka, a dzień później w roli nauczyciela wystąpił Chilijczyk. Gonzalez świetnie rozpoczął mecz z Haasem. Zdobył pierwszych 11 punktów, w pierwszym secie zanotował też 17 wygranych piłek. Niemiec podczas siedmiu gemów zdołał wywalczyć tylko 12 "oczek". W drugim secie nie było dużo lepiej, patrząc z perspektywy Haasa. Reprezentant naszych zachodnich sąsiadów kilka razy był natomiast bliski wybuchu po straconym punkcie. Trzecia partia tylko potwierdziła dominację Chilijczyka, który po 91 minutach awansował do swojego pierwszego finału turnieju Wielkiego Szlema. Tam czeka go jednak zdecydowanie cięższa przeprawa. Gonzalez i Federer spotykali się do tej pory dziewięć razy i wszystkie pojedynki na swoją korzyść rozstrzygnął Szwajcar, tracąc w tych meczach tylko dwa sety. Gonzalez jest drugim chilijskim tenisistą w historii, jaki osiągnął wielkoszlemowy finał. Wcześniej udało się to Marcelo Riosowi, który w 1998 roku przegrał decydujący pojedynek w Australian Open z Czechem Petrem Kordą. - Zagrałem naprawdę wielki tenis, co mnie bardzo cieszy, ale teraz musze się przygotować do najważniejszego meczu w karierze. Roger jest numerem jeden na świecie i trudno oczekiwać, że w niedzielę będzie miał słabszy dzień - powiedział Chilijczyk. - Przegrywałem z nim kilka razy, ale został mi w tym turnieju jeden mecz do rozegrania, więc dam z siebie wszystko na korcie. Teraz gram dużo lepiej niż wtedy, gdy z nim ostatnio przegrałem, więc być może mi się uda wygrać - dodał. Półfinał: gra pojedyncza mężczyzn Fernando Gonzalez (Chile, 10.) - Tommy Haas (Niemcy, 12.) 6-1, 6-3, 6-1