Było 6:2, 5:2 i 40:15, gdy Weronika Falkowska wywalczyła sobie pierwszą piłkę meczową. Nie wykorzystała jej jednak, Łotyszka Kamilla Bartone skutecznie "przegoniła" ją z jednej strony kortu na drugą. Ale już w kolejnej akcji zawodniczka Górnika Bytom popisała się pięknym skrótem, do którego rywalka zdążyła jeszcze dobiec, ale nie była już w stanie przerzucić piłki nad siatką. Z ust Falkowskiej uwolnił się wtedy głośny okrzyk - tak zareagowała na swój pierwszy awans do ćwierćfinału singla od sierpnia zeszłego roku. Wtedy dokonała tej sztuki w Bydgoszczy, później w dwunastu kolejnych turniejach nie potrafiła powtórzyć owego osiągnięcia. By wreszcie, w samym środku Afryki, móc się cieszyć. Rewanż za przegraną na Korsyce. Łotyszka wygrała juniorskie US Open Falkowska miała za sobą też siedem miesięcy bez wygrania meczu w głównej drabince turnieju, tę wstydliwą już serię przełamała w końcu w środę w Bużumburze, pokonała 7:5, 6:4 Włoszkę Maddalenę Giordano. Nie bez trudu, w pierwszym secie musiała bronić piłek setowych. Co jednak najważniejsze, sukces przyszedł, a dziś Polka poszła za ciosem. Z kolejną rywalką też miała rachunki do wyrównania, dwa lata temu w Calvi Łotyszka Kamilla Bartonę ograła Polkę 7:6, 6:3, było to ich jedyne "zawodowe" starcie w singlu. W deblu mierzyły się zaś w ostatnią sobotę i niedzielę: w finale pierwszego turnieju, który był kilka razy przerywany przez opady. Wspólnie z Holenderką Stephanie Visscher Falkowska pokonała jednak Łotyszkę oraz Burundyjkę Sadę Nahimanę 6:3, 4:6, 10:5. Tyle że w grze podwójnej Falkowska większych problemów nie ma, często wygrywa tu całe turnieje albo dochodzi do decydujących rund. Inaczej jest, gdy na korcie staje sama, ale może i ten trudny czas się powoli kończy. Polka ani razu nie została przełamana. Imponująca skuteczność serwisu w pierwszym secie Bartone zapowiadała się jako spora nadzieja łotewskiego tenisa, może nawet następczyni Jeleny Ostapenko. Jako juniorka wygrała grę podwójną w US Open, była w finale Australian Open, w singlu też występowała w półfinałach. Ledwie skończyła 20 lat, a już była na początku czwartej setki rankingu WTA, z dużymi perspektywami na szybki progres. Tyle że on nie nastąpił, kariera Bartone też znalazła się na "zakręcie". Za chwilę skończy 22 lata, w rankingu jest 723., co nie wróży za dobrze. Dziś Polka uporała się z rywalką w 72 minuty, zaliczyła trzy asy i ponad 80 proc. skuteczności pierwszego podania. To dużo, świadczy o pełnej kontroli własnych gemów. Bartone nie zaliczyła w całym meczu ani jednego przełamania, mało tego - w pierwszym secie nie dostała ani jednej szansy. Polka ją rozbiła serwisem, na 17 punktów aż 16 padło jej łupem. Taką okazję Łotyszka miała dopiero w czwartym gemie drugiej partii, przy prowadzeniu Falkowskiej 2:1. Nie jedną, a dwie - dwa razy Polka się obroniła. A gdy podwyższyła na 3:1, wszystko już poszło gładko. Wygrała po raz drugi 6:2, zapewniła sobie grę w ćwierćfinale i osiem punktów do rankingu WTA. Jeśli wygra ćwierćfinał - z Holenderką Jasmijn Gimbrere - doda sześć kolejnych. Wcześniej jednak, jeszcze w czwartek, wspólnie z Visscher zagra o półfinał debla. Turniej ITF W35 w Bużumburze (korty ziemne). 2. runda Weronika Falkowska (Polska, 5) - Kamilla Bartone (Łotwa) 6:2, 6:2