Lois Boisson stała się wielką bohaterką Francuzów podczas tegorocznego Roland Garros. Niespełna 13 miesięcy temu spotkało ją ogromne nieszczęście. Kilka dni po tym, jak wygrała turniej WTA 125 w Saint Malo, zerwała więzadła w lewym kolanie w trakcie starcia pierwszej rundy z Fioną Ferro podczas kobiecego Challengera w Paryżu. Zamiast dzikiej karty do French Open, czekała ją operacja i długa rekonwalescencja. Wróciła do gry dopiero w połowie lutego. Odbudowała swoją formę oraz ranking poprzez starty w zmaganiach niższej rangi. Na początku maja wygrała turniej ITF W75 w Saint-Gaudens. Tym razem już nic nie stanęło na przeszkodzie, by 361. aktualnie tenisistka rankingu WTA wystartowała w paryskim Szlemie. Otrzymała dziką kartę i doskonale ją wykorzystuje. Najpierw wyeliminowała Elise Mertens, później Anhelinę Kalininę. W trzeciej rundzie okazała się lepsza we francuskim starciu z Elsą Jacquemot. Dzisiaj sprawiła największą sensację turnieju, eliminując rozstawioną z "3" Jessicę Pegulę. Roland Garros: Lois Boisson w ćwierćfinale. Jessica Pegula pokonana Mecz od początku przebiegał bardzo ciekawie. Zaczęło się od przełamania na korzyść Amerykanki. Po zmianie stron zawodniczka gospodarzy odrobiła stratę breaka, a później wróciła ze stanu 15-30 przy własnym podaniu i po raz pierwszy objęła prowadzenie. W trakcie piątego rozdania Jessica miała okazję, by ponownie znaleźć się z przodu, ale na kolejne przełamanie musiała poczekać o kilka minut dłużej. Od momentu, gdy Pegula uzyskała przewagę breaka w siódmym gemie, nie oddała już inicjatywy do końca partii. Zdominowała końcówkę seta i triumfowała w nim 6:3. Na starcie drugiej odsłony pojedynku obie zawodniczki pilnowały swoich podań. Na pierwsze break pointy trzeba było zaczekać do piątego gema. Boisson wywalczyła przełamanie, ale po chwili je straciła. Później turniejowa "3" obroniła dwie szanse na kolejnego breaka i wyszła na 4:3. Końcówka partii tym razem potoczyła się jednak po myśli Francuzki. Zawodniczka gospodarzy zaczęła grać niewygodne, topspinowe piłki pod linię końcową, a Amerykanka zupełnie sobie z nimi nie radziła, wyglądała na zagubioną. Popełniała sporo błędów i w dziewiątym gemie została przełamana, mimo że wpierw miała piłkę na 5:4. Ostatecznie ta część spotkania zakończyła się triumfem Lois 6:4. 361. tenisistka rankingu poszła za ciosem na początku decydującej partii, szybko uzyskała prowadzenie 2:0. Po chwili Pegula w końcu znalazła sposób na przeciwstawienie się rywalce. Zaczęła posyłać sporo dobrych skrótów i to przynosiło efekt, bowiem Boisson często operowała daleko poza linią końcową. Jessica przerzuciła momentum na swoją stronę, miała nawet break pointa na 4:2. Ostatecznie Boisson doprowadziła jednak do wyrównania i znów zrobił się ciekawiej. Decydujące fragmenty potyczki dostarczyły ogromnej dramaturgii. Podczas ósmego rozdania Lois wróciła ze stanu 0-30 i dorzuciła czwarte "oczko". W następnym gemie najpierw swoje szanse na zamknięcie miała Pegula - i to aż trzy. Amerykanka nie wykorzystała tych okazji i później obserwowaliśmy break pointy. W kluczowym momencie to zawodniczka rozstawiona z "3" nie wytrzymała presji i dała się przełamać. Przy stanie 5:4 Boisson serwowała po awans do najlepszej "8". Zaczęła doskonale, wygrywając dwie pierwsze akcje. Potem jednak Jessica doszła do głosu i trwała wojna nerwów. 31-latka w sumie cztery okazje na wyrównanie, a mimo to spotkanie dobiegło końca w dziesiątym rozdaniu. Francuzka zamieniła pierwszego meczbola w zwycięstwo 3:6, 6:4, 6:4. O awans do półfinału Roland Garros powalczy z Mirrą Andriejewą.