Na początku sierpnia Carlos Alcaraz stoczył epicką batalię z Novakiem Djokoviciem w finale igrzysk olimpijskich w Paryżu. Po dwóch tie-breakach i prawie trzech godzinach walki lepszy okazał się jednak Serb. Później Hiszpan miał kilka dni wolnego, a następnie udał się na turniej ATP Masters 1000 w Cincinnati, gdzie odniósł zdumiewającą porażkę przeciwko Gaelowi Monfilsowi już w pierwszym spotkaniu. Podczas meczu wylewało się z niego mnóstwo frustracji. Forma dwukrotnego mistrza imprez wielkoszlemowych z tego sezonu pozostawała zatem zagadką przed US Open. Już w meczu otwarcia 21-latek miał spore problemy z tenisistą z końcówki drugiej setki - Li Tu. W dziwnych okolicznościach przegrał drugą partię, mimo że prowadził z przewagą przełamania. Później zdołał opanować sytuację i ostatecznie zakończył pojedynek na swoją korzyść w czterech setach. W następnej rundzie przyszło mu rywalizować z Boticiem van de Zandschulpem, który jeszcze niedawno poważnie rozmyślał czy nie zakończyć kariery. Po tym, co wydarzyło się dzisiaj, pewnie te myśli na dobre odejdą w niepamięć. Mocne zakończenie czwartego dnia US Open. Carlos Alcaraz odpada w drugiej rundzie Holender od początku spotkania prezentował się bardzo solidnie, a u Carlitosa brakowało energii, z której jest znany. Dość powiedzieć, że w premierowej odsłonie meczu o awans do trzeciej rundy US Open nie zanotował choćby jednego uderzenia kończącego. W efekcie gładko przegrał seta 1:6 po zaledwie 31 minutach gry. W drugiej partii Alcaraz próbował łapać się na walkę od samego początku, miał nawet break pointa na 2:0. Nie wykorzystał go, a po chwili samemu dał się przełamać. Na jego szczęście szybko odrobił stratę i po chwili znów mógł nadawać ton rywalizacji w secie. Botic bardzo dobrze radził sobie jednak w momentach zagrożenia. To Carlitos był tym, który ciągle popełniał więcej błędów. W jedenastym gemie znów pojawił się słabszy moment u 21-latka, a rywal doskonale to wykorzystał. Kilka minut później zamknął partię wynikiem 7:5 i sytuacja Carlosa zrobiła się już bardzo poważna. Jeszcze nigdy jak dotąd nie wrócił ze stanu 0-2 w setach. Także w trzeciej odsłonie to rywal jako pierwszy wywalczył sobie przełamanie. Po chwili jednak stracił wywalczoną przewagę i zrobiło się 3:3. Znów wszystko rozstrzygało się w końcówce, którą lepiej wytrzymał Holender. Wywalczony break na 5:4 pozwolił mu na serwowanie po największe zwycięstwo w karierze. Zamknął pojedynek bez najmniejszych problemów, wygrywając gema do zera. 6:1, 7:5, 6:4 - sensacja stała się faktem. Dla Alcaraza to z pewnością ogromne rozczarowanie. Wygrał w tym roku Roland Garros i Wimbledon, z pewnością marzył o powtórzeniu sukcesu na US Open sprzed dwóch lat. Hiszpan nie był jednak dzisiaj sobą i trudno powiedzieć, z czego to wynikało. Nie brał żadnych przerw medycznych, nie dawał znaków, by coś mu dolegało. W tym momencie 21-latek jest już poza turniejem, a w trzeciej rundzie zagra Botic van de Zandschulp. Jego rywalem będzie Brytyjczyk - Jack Draper.