1 godzina i 23 minuty - tyle czasu potrzebowała Iga Świątek, obecnie najlepsza tenisistka świata, aby w meczu ćwierćfinałowym po prostu rozbić Cirsteę (83. WTA). Rywalka robiła, co w jej mocy, ale na tle naszej gwiazdy wyglądała po prostu jak zawodniczka z dużo niższej półki. Wynik w dwóch setach 6:2, 6:3 mówi sam za siebie. W półfinale poprzeczka z pewnością pójdzie mocno w górę, bo naprzeciw Świątek stanie Kazaszka Jelena Rybakina (10. WTA). A więc ta sama zawodniczka, z którą przegrała w Melbourne. A dokładnie w czwartej rundzie tegorocznego, wielkoszlemowego Australian Open. Grzmoty pod adresem Sabalenki."To Twoja wina, popierasz dyktatora!" Iga Świątek już zapewniła sobie miliony. Ale to dopiero początek! - W tej fazie zawsze grasz z najlepszymi zawodniczkami. W Melbourne grałyśmy w innych warunkach, to będzie zupełnie inne spotkanie. Przygotuję się na sto procent, tak jak robię to przed każdym meczem - powiedziała Iga po zakończonym starciu z Rumunką. Gra o najwyższą stawkę w turnieju tej rangi jest równoznaczna z tym, że Polka podnosi z kortu w Kalifornii w Stanach Zjednoczonych górę pieniędzy. Zameldowanie się w półfinale już zagwarantowało Świątek fortunę, wynoszącą nieco ponad 332 tysiące euro, co przeliczając po obecnym kursie daje niebagatelną kwotę wynoszącą ponad 1,5 miliona złotych. A to nie wszystko, bo ewentualne pokonanie Rybakiny i obecność w finale niemal podwoi apanaże, które już w przeliczeniu wyniosą niespełna 3 mln złotych. "Rozbity bank", czyli wygrana w decydującej rozgrywce, będzie mógł przyprawić o istny ból głowy. Ewentualna wiktoria w finale będzie oznaczała, że Iga wzbogaci się o ok. 5,5 miliona złotych. Skomentuj sukces Igi Świątek na FB