Włoscy kibice tenisa doczekali się tego, że ich reprezentanci awansowali do obu singlowych finałów Internazionali d’Italia. A przecież od triumfu Raffaelli Reggi mija właśnie 40 lat, a od sukcesu Adriano Panatty - aż 49. A teraz najpierw Jasmine Paolini, co niespodzianką jednak jest, a później Jannik Sinner, co niespodzianką nie jest, uzyskali te przepustki do gry o tytuły. 29-letnia Włoszka po raz pierwszy w karierze stanęła przed szansą wygrania WTA 1000 na kortach ziemnych. A pokonanie Coco Gauff dałoby jej nie tylko 1000 punktów, ale też mijankę z Igą Świątek w rankingu WTA. To Włoszka w poniedziałek byłaby czwarta, a Polka piąta. W kluczowym rankingu, na bazie którego dokonanie zostanie w czwartek losowanie drabinki w Paryżu. Przeszkodzić mogła Gauff, nowa wiceliderka. Niemal do perfekcji wykorzystująca te decydujące spotkania, bo przecież aż do zmagań w Madrycie miała w nich bilans 9:1. Ten jedyny finał przegrała właśnie w Roland Garros z Igą Świątek, trzy lata temu. A teraz Polkę mogła "uratować" przed ewentualnym wpadnięciem na Arynę Sabalenkę już na etapie ćwierćfinału. WTA Rzym. Jasmine Paolini - Coco Gauff w finale "tysięcznika". Tłumy na Campo Centrale, wielkie wsparcie dla Włoszki Wydawało się, że pod większą presją będzie tu Paolini. Grała już co prawda w dwóch finałach Wielkich Szlemów, ale chyba nawet to nie oddaje smaku występu przed swoimi kibicami, którzy 40 lat czekają już na podobny sukces. Owszem, rok temu grała tu w finale debla, mało tego - po drugiej stronie siatki stała wtedy Gauff. To jednak nie to samo. Włoszka zachowała jednak koncentrację. A kibice nie wymagali od niej, tylko ją wspomagali. Nie było szowinistycznego dopingu, ale taki, który rywalkę potrafi wyprowadzić z równowagi. Przekonały się już o tym w tej edycji Jelena Ostapenko i Diana Sznajder, obie miały serdecznie dość, przegrały też z emocjami. A Gauff? Również chyba została wyprowadzona z równowagi emocjonalnej, patrząc na jej ilość błędów. W meczu popełniła ich 55, niemal trzy razy więcej od rywalki Zaczęła bowiem od podwójnej pomyłki serwisowej, co... spotkało się z brawami widzów na Campo Centrale. W kolejnej wymianie obie odbiły piłkę 21 razy, to był kawał znakomitego tenisa. Coco przegrała tego gema, ale szybko odrobiła stratę. I przegrała kolejnego, było 1:2. Paolini prezentowała się znakomicie, stała w okolicach końcowej linii, zwykle metr za nią, ale nie broniła się. Starała się atakować, a to przecież wcale nie było takie oczywiste. Nie w starciu z Gauff. Później już obie wygrywały swoje gemy serwisowe, choć coraz łatwiej przychodziło to Amerykance, a coraz trudniej - Włoszce. I doszły do stanu 5:4, Paolini serwowała po całego seta. Presja była olbrzymia, ale 29-latka ją wytrzymała. Trochę pomogło szczęście, bo raz piłka "siadła" przed rywalką, trochę pomogła sama Coco, błędami. A przy stanie 30-0 doszło już do sytuacji bardzo dziwnej, będącej podsumowaniem tej partii. Paolini najpierw zaatakowała spod siatki drajw wolejem, za chwilę zaś - smeczem. Z bliska, ale przez środek kortu, prosto na Gauff. Amerykanka odegrała piłkę Włoszce na ciało, Paolini ratowała się w jakikolwiek sposób. I odegrała... prosto w końcową linię, Gauff jak zaczarowana patrzyła, ale nie zrobiła ruchu. Po 54 minutach Jamine cieszyła się z wyniku 6:4. Kluczem była tu liczba niewymuszonych błędów: Włoszka popełniła ich 14, Amerykanka - aż 31. Feta na Campo Centrale w Rzymie. Jasmine Paolini mistrzynią Internazionali d’Italia Gauff znalazła się pod ścianą już po pierwszych fragmentach drugiego seta. Szybko została przełamana, popełniła dwa podwójne błędy serwisowe. Nie działał jej bekhend, czyli najmocniejsza teoretycznie strona. Nie działało nic, nawet skróty, którymi potrafi zwykle zaskoczyć. Pechowe losowanie Polki przed Roland Garros. Mistrzyni Wimbledonu już w pierwszej rundzie Włoszka wygrała zaraz swoje podanie, po chwili znów zanotowała breaka, odskakując na 3:0. Po minie Amerykanki można było wnioskować, że nie powtórzy się sytuacja z meczu z Qinwen Zheng, gdy w trzecim secie potrafiła odwrócić losy. Dziś Paolini nie pozwoliła, a kibice na Campo Centrale doskonale się bawili. Wspierali swoją zawodniczkę, to też jednak musiało działać na nową wiceliderkę rankingu WTA. Gauff w końcu zdołała wywalczyć breaka, ale niewiele to jej pomogło. Skończyło się na 4:6, 2:6 i tytule dla Jasmine. A to oznacza, że w poniedziałek Iga Świątek spadnie z drugiego miejsca w rankingu WTA aż na piąte. Paolini zaś w niedzielę zagra jeszcze o drugie trofeum - wspólnie z Sarą Errani w grze podwójnej.