Pierwszy set pojedynku przebiegał pod dyktando Huberta Hurkacza. Do zwycięstwa w inauguracyjnej partii wystarczyło Polakowi jedno przełamanie. W drugim losy się odwróciły i dzięki dobremu początkowi Rosjanina, set powędrował na konto Andrieja Rublowa. Tym samym wszystko miało się rozstrzygnąć w trzeciej, decydującej partii. Emocje na korcie rosły z minuty na minutę. Pojawiały się szanse na przełamanie, ale Panowie konsekwentnie utrzymywali własne podania. Pierwsza chwila prawdy nadeszła przy stanie 5:4 z perspektywy wrocławianina. Doszliśmy do stanu równowagi i pojawiła się mini szansa dla Polaka. Hubert ruszył do ataku i wygrał wymianę, dając sobie piłkę meczową. Rublow ruszył z pretensjami do fotoreportera Zaraz po zakończeniu akcji Rosjanin miał ogromne pretensje do jednego z fotoreporterów. Według Andrieja przeszkodził mu w wymianie, robiąc zdjęcie. Potem Rublow próbował jeszcze interweniować u sędziego, ale nie było mowy o powtórzeniu punktu. W konsekwencji piłkę meczową otrzymał Hurkacz. Rywal kapitalnie wyszedł jednak z opresji i wyratował się asem. Potem doprowadził do wyrównania i o losach meczu decydował tie-break. W nim Rublow prowadził już 5-2. Później Hubert odrobił straty i mieliśmy 5-5. Rosjanin wywalczył piłkę meczową, ale wrocławianin świetnie zniwelował przewagę przeciwnika swoim serwisem. Jak się potem okazało, Andriej nie dostał już żadnej szansy na zakończenie spotkania. Kolejne piłki meczowe wędrowały do Huberta i przy stanie 9-8 w końcu udało się zamknąć spotkanie. Po przegranej piłce mistrzowskiej Rublow znów nie wytrzymał, uderzając się kilkukrotnie rakietą o kolano. Nas jednak najbardziej cieszyło to, że Hubert Hurkacz potrafił wrócić z trudnego położenia i wygrał wielki turniej w Szanghaju. Dzięki temu znacznie poprawi swoją sytuację w rankingu i włączy się do realnej walki o finały ATP, które w połowie listopada zostaną rozegrane we włoskim Turynie. Kolejnym przystankiem dla Polaka będą rozgrywki w stolicy Japonii - Tokio. W pierwszej rundzie wrocławianin trafił na Chińczyka - Zhizhena Zhanga. Rywalizacja w Tokio wystartuje już jutro, ale Hurkacz na pewno dostanie co najmniej jeden dzień odpoczynku.