Kvitova jako pierwsza w tegorocznej edycji zmagań na kortach im. Rolanda Garrosa wywalczyła przepustkę do drugiej fazy rywalizacji. Dwukrotna triumfatorka Wimbledonu (2011, 2014) na start w Paryżu zdecydowała się w ostatnim momencie. Po pewnym zwycięstwie nad Boserup miała łzy w oczach. Wzruszenia nie ukrywała też inna czeska tenisistka i przyjaciółka Kvitovej Lucie Hradecka. "Być tutaj to ogromna przyjemność. Jestem bardzo zadowolona z tego, że podjęłam decyzję o starcie tutaj. Dziękuję mojemu teamowi. Odwaga i wiara to to, czego potrzebowaliśmy. Gdy wkłada się w coś serce, to wszystko jest możliwe" - zaznaczyła po niedzielnym spotkaniu szczęśliwa 27-letnia zawodniczka. Do treningów wróciła na początku maja. 20 grudnia została we własnym domu w Prościejowie zraniona w rękę przez włamywacza. Miała uszkodzone naczynia krwionośne we wszystkich, a nerwy w dwóch palcach lewej ręki, którą trzyma rakietę. Przeszła prawie czterogodzinną operację. Po niej przez kilka tygodni nosiła specjalną szynę, a później jeszcze przez jakiś czas musiała oszczędzać dłoń. Lekarze prognozowali, że przerwa w grze może potrwać nawet pół roku. W drugiej rundzie Kvitova zmierzy się z Amerykanką Bethanie Mattek-Sands lub Rosjanką Jewgieniją Rodiną.