Djoković wie już, jak smakuje sukces w każdym innym turnieju tej rangi. W ostatnich latach zdominował rywalizację w męskim tenisie. W poprzednim sezonie do zdobycia klasycznego Wielkiego Szlema, czyli wygrania wszystkich czterech takich imprez, zabrakło mu właśnie zwycięstwa na kortach im. Rolanda Garrosa. W finale zatrzymał go Stan Wawrinka. "Mam nadzieję, że +Nole+ wygra tu pewnego dnia. Naprawdę na to zasłużył" - zaznaczył wówczas Szwajcar. Zawodnik z Belgradu wcześniej jeszcze dwukrotnie był bliski szczęścia. W decydującym spotkaniu wystąpił także w 2012 roku i dwa lata później. Bieżąca edycja jest jego 12. występem we French Open. Jeśli zakończy się powodzeniem, będzie to rekordowa seria w Open Erze pod względem liczby startów w tej imprezie przed wygraniem jej. Czterech graczy - ubiegłoroczny triumfator Wawrinka, jego rodak Roger Federer w 2009 roku, Amerykanin Andre Agassi w 1999 roku i Ekwadorczyk Andres Gomez w 1990 roku czekali na moment chwały do 11. występu. W odniesieniu do wszystkich turniejów wielkoszlemowych rekordzistą pozostaje Chorwat Goran Ivanisevic, który 15 lat temu odniósł sukces w Wimbledonie w 14. występie na londyńskiej trawie. Djoković w rozmowie z dziennikarzami zapewnił, że nie ma obsesji na punkcie wygranej w Paryżu. "Oczywiście, oczekuję od siebie, tak jak wszyscy inni, że wezmę w tym roku do rąk Puchar Muszkieterów. Ale nawet, gdyby moja kariera miała się skończyć jutro, to mam na koncie kilka osiągnięć, z których mogę być dumny. Tak na to patrzę. Staram się nie spoglądać na karierę przez pryzmat obsesji na punkcie tej imprezy lub jakiejkolwiek innej" - zaznaczył kilka dni temu lider listy ATP. Media podkreślają, że w tym roku Serb ma dużą szansę na upragniony triumf w stolicy Francji. Z powodu kłopotów zdrowotnych wycofał się Federer, dziewięciokrotny zwycięzca zawodów Hiszpan Rafael Nadal wciąż próbuje wrócić do najlepszej formy, a Wawrinka gra nierówno. Największym zagrożeniem wydaje się być obecnie Andy Murray, który ostatnio pokonał Djokovicia w finale prestiżowej imprezy w Rzymie. "Nie mam z powodu tej porażki wątpliwości ani nie jestem roztrzęsiony. Oczywiście, nie lubię przegrywać. Ale przyjechałem do Paryża ze świadomością, że przystąpię do turnieju - miejmy nadzieję - zdrowy i wypoczęty" - zaznaczył. Jak dodał, poziom jego pewności siebie jest wysoki, a wynika to z dużej liczby zwycięskich spotkań w ostatnim czasie. Jego bilans od stycznia ubiegłego roku to 119 wygranych meczów i zaledwie dziewięć porażek. W tym czasie odniósł sukces w 16 turniejach, z czego w pięciu w tym sezonie. 29-letni gracz może pochwalić się serią 21 zwycięskich pojedynków w imprezach wielkoszlemowych. Ostatnim tenisistą, który triumfował w czterech kolejnych zawodach tej rangi był Rod Laver. Słynny Australijczyk był najlepszy we wszystkich takich turniejach w 1969 roku. W przypadku triumfu w tegorocznej edycji French Open Serb zostałby ósmym tenisistą w historii, który zwyciężył co najmniej raz w każdej z odsłon Wielkiego Szlema. Djoković udział w paryskim turnieju rozpocznie od spotkania z Yen-hsunem Lu z Tajwanu. Kibice już jednak czekają z niecierpliwością na ewentualny pojedynek pierwszej rakiety świata z Nadalem w półfinale. Byłaby to 50. konfrontacja tych tenisistów i odbyłaby się w dniu... 30. urodzin Hiszpana. W poprzednim roku zawodnicy ci zmierzyli się rundę wcześniej i górą był Serb.