Djoković do ćwierćfinału w Paryżu dotarł po raz ósmy z rzędu. W tegorocznej edycji walczył o drugi z kolei i w karierze triumf w tej imprezie. Miał szansę zostać pierwszym zawodnikiem w liczonej od 1968 roku Open Erze, który zwyciężył w każdym z turniejów wielkoszlemowych co najmniej dwukrotnie. Serb wciąż nie może odnaleźć swojej najlepszej dyspozycji. Jego kłopoty zaczęły się w drugiej części ubiegłego roku i wciąż trwają. W tym sezonie wygrał jak na razie tylko jedną imprezę - w Dausze. W styczniu sensacyjnie odpadł już w drugiej rundzie wielkoszlemowego Australian Open. Na kortach ziemnych szło mu w tym sezonie znacznie lepiej, ale żadnego turnieju jeszcze nie wygrał - w Monte Carlo zatrzymał się na ćwierćfinale, w Madrycie dotarł rundę dalej, a w Rzymie przegrał w decydującym spotkaniu z Niemcem Alexandrem Zverevem. Z Thiemem grał wcześniej pięciokrotnie i za każdym razem był lepszy. Przegrał z Austriakiem tylko jednego seta. Ostatnio zawodnik z Belgradu pokonał o siedem lat młodszego rywala w półfinale majowego turnieju w Rzymie 6:1, 6:0. Trafili też na siebie w półfinale ubiegłorocznej edycji paryskiej imprezy, w którym Thiem zdołał wygrać tylko siedem gemów. Niżej notowany z graczy jest drugim w historii Austriakiem, który dwukrotnie dotarł do półfinału imprezy wielkoszlemowej (w rywalizacji mężczyzn). Pierwszym był Thomas Muster. O pierwszy w karierze finał zagra z Hiszpanem Rafaelem Nadalem (4.).