- Kontrolowałam przebieg spotkania. Grałam bardzo ofensywnie, w związku z czym Marketa popełniała więcej błędów. Zagrałam bardzo dobrze taktycznie i jestem z tego zadowolona. Dobrze wychodziły skróty, czego mi ostatnio brakowało. A były one ważne, bo po paryskiej "mączce" ciężko się teraz biega. Nie pozwalałam rywalce pokazać jej najlepszej gry - podsumowała na pomeczowej konferencji Świątek. Przyznała, że na plus ocenia całokształt swojej gry. Wymieniła jednak dodatkowo dwa konkretne elementy. - Dobrze serwowałam. Pod tym względem zrobiłam duży progres od czasu turniejów w USA. Dobrze też wyglądało to pod względem koncentracji - wyliczała 54. w rankingu WTA zawodniczka. Z 19. w tym zestawieniu, a występującą z numerem 15. w Paryżu Czeszką zmierzyła się teraz po raz pierwszy w oficjalnym meczu o stawkę. W lipcu jednak miała okazję zagrać przeciwko niej podczas pokazowej imprezy w Pradze. Wygrała wówczas w dwóch setach i - jak przyznała w poniedziałek - nie było to bez znaczenia dla jej postawy w pojedynku w stolicy Francji. - Tamten pojedynek pomógł mi, dodał mi pewności siebie. Marketa to w końcu finalistka poprzedniej edycji turnieju na kortach im. Rolanda Garrosa - zaznaczyła 19-letnia Polka. Przed pojawieniem się w Paryżu rozegrała tylko jeden turniej na kortach ziemnych. W Rzymie przegrała mecz otwarcia. Pierwotnie miała później zaprezentować się jeszcze w Strasburgu, ale zmieniła plany. - Zrezygnowałam z tej imprezy i wróciłam ze swoim teamem do Warszawy, by potrenować. Potrzebowałam tego. W Rzymie zabrakło mi domykania akcji przy siatce. Chciałam to teraz poprawić - relacjonowała.