W poprzednim sezonie w puli znalazło się 42,7 mln euro. Triumfatorzy zmagań w singlu dostali czeki na 2,3 mln, a finaliści na 1,18 mln. Sumy przeznaczane na premie w imprezach wielkoszlemowych w ostatnich latach systematycznie rosły, ale teraz sytuacja się zmieniła. Organizatorzy French Open - wzorem niedawnego US Open - postanowili teraz zwiększyć premie na pierwszym etapie rywalizacji i w kwalifikacjach. Zawodnicy spoza czołówki bowiem najmocniej odczuli skutki finansowe wstrzymania rywalizacji międzynarodowej na kilka miesięcy, które było efektem pandemii koronawirusa. Uczestnicy pierwszej rundy w głównej drabince paryskiej imprezy w grze pojedynczej otrzymają teraz po 60 tysięcy euro, podczas gdy w ubiegłym roku mogli liczyć na 46 tys. W kolejnych fazach zmagań już jednak kwoty będą już mniejsze niż poprzednio. Za awans do drugiej rundy dostanie się 84 tys., podczas gdy w ubiegłym roku można było liczyć na 87 tys. Na każdym kolejnym etapie różnice będą coraz większe. Tym razem zwycięzcy otrzymają po 1,6 mln, a ich finałowi rywale po 850,5 tys. Zyskają zaś uczestnicy kwalifikacji. Ci, którzy zatrzymają się w nich na pierwszej rundzie zarobią 10 tys. euro, czyli o 43 procent więcej niż podczas poprzednich zmagań na kortach ziemnych im. Rolanda Garrosa. Pewnych udziału w zmaganiach w głównej drabince singla jest czworo Polaków - Magda Linette, Iga Świątek, Hubert Hurkacz i Kamil Majchrzak. Do eliminacji zgłosiły się Katarzyna Kawa i Magdalena Fręch. an/ krys/