Magda Linette w zeszłym roku we French Open odpadła już w pierwszej rundzie - wtedy wyeliminowała ją Kanadyjka Leylah Annie Fernandez. Była to bardzo przykra porażka z nastoletnią zawodniczką, która przekreśliła szanse Polki na sukces.Teraz jednak poznanianka jest na fali wznoszącej. Pod koniec maja doszła do półfinału turnieju w Strasbourgu i dopiero wtedy przegrała z Soraną Cristeą. Po niedawnej kontuzji kolana, z powodu której musiała opuścić Australian Open, nie ma śladu i można liczyć na jej dobry występ w Paryżu. Tu jednak ma bardzo trudną drabinkę, bo już w drugim meczu zmierzy się z numerem 1 na światowych kortach, Australijką Ashleigh Barty, zatem tenisistką notowaną wyżej nawet o wycofanej niedawno Naomi Osaki. Magda Linette wraca do formy Polka jest teraz 45. na świecie, a od niedawna prowadzi ją Dawid Celt - mąż Agnieszki Radwańskiej. Z notowaną na 251. pozycji Francuzką Chloe Paquet, która do turnieju głównego dostała się z dziką kartką, grała już na French Open w 2019 roku. Wtedy wygrała z nią z pewnym trudem, w trzech setach, z których pierwszy przegrała, a w dwóch kolejnych już rozbiła rywalkę. Teraz takich problemów nie miała. Po przełamaniu serwisu 26-letniej zawodniczki z Wersalu komplikacje pojawiły się jedynie w siódmym gemie pierwszego seta, dość efektownie wygranym przez rywalkę. Magda Linette jednak nie wypuściła seta z rąk, zwyciężyła w nim 6-3.Chloe Paquet, przy sporym dopingu widowni, pozbierała się w drugim gemie kolejnej partii, gdzie chwilami zaskakiwała Polkę. Nie wystarczyło to jednak do wygrania gema, co najwyżej do osiągnięcia w nim równowagi. Francuzka stawała się coraz bardziej nerwowa, miała nawet pretensje do swojego trenera. Nieco to pomogło, bo Chloe Paquet przełamała serwis zawodniczki z Poznania i doprowadziła do 2-3. Z pewnymi kłopotami, Polka jednak wygrała 6-3, 6-3 w godzinę i 27 minut.. Teraz czeka ją pojedynek z liderką światowego rankingu.