Ostatnie tygodnie były bardzo wymagające dla Magdaleny Fręch. Polka zanotowała m.in. pięć porażek z rzędu, na dodatek przyplątały się problemy zdrowotne. Wygląda jednak, że to, co najgorsze, nasza tenisistka ma już za sobą. W Stuttgarcie udało się przełamać złą passę po heroicznym boju z Sarą Errani, gdzie zawodniczka pochodząca z Łodzi wróciła ze stanu 2-5 w tie-breaku trzeciego seta. Kolejne zwycięstwo udało się odnieść już podczas turnieju WTA 1000 w Madrycie. W meczu drugiej rundy 27-latka znów wyszła z opresji, w drugiej partii Jessica Bouzas Maneiro prowadziła 5:4 i serwowała po awans do kolejnej fazy. Nasza reprezentantka zdołała jednak ponownie odwrócić losy pojedynku i dzięki temu zyskała kolejne cenne punkty do rankingu oraz dodatkowy bagaż pewności siebie, którego brakowało w ostatnim czasie. Podczas dzisiejszej rozgrywki o miejsce w najlepszej "16" imprezy w stolicy Hiszpanii, Fręch stanęła przed bardzo trudnym wyzwaniem. Jej przeciwniczką okazała się rozstawiona z "7" Mirra Andriejewa. Rosjanka notuje życiowy sezon, czego najlepszym dowodem są triumfy w turniejach rangi "1000" w Dubaju i Indian Wells. Obie spotkały się na początku sezonu podczas Australian Open. Wówczas też walczyły o awans do czwartej rundy. Po trzysetowej, zaciętej batalii, lepsza okazała się wtedy niespełna 18-letnia tenisistka. W sobotnim pojedynku wyraźną faworytką była oczywiście zawodniczka urodzona w Krasnojarsku. WTA Madryt: Fręch postawiła się Andriejewej. Zacięta walka o czwartą rundę Mecz rozpoczął się od serwisu Fręch. Polka starała się cierpliwie budować akcje i w premierowym gemie przyniosło to oczekiwany skutek. Nasza tenisistka utrzymała podanie bez potrzeby gry na przewagi lub bronienia break pointów. Nieźle funkcjonował też serwis, przez co Magdalena mogła też kreować momentami grę na własnych warunkach. Ciekawie układała się sytuacja podczas czwartego rozdania. 27-latka prowadziła 30-15, potem doprowadziła do równowagi przy serwisie Andriejewej. W następnej akcji Rosjanka popełniła zdumiewający błąd ze smecza, przez co pojawił się break point dla naszej reprezentantki na 3:1. Wtedy Mirra wspomogła się jednak dobrym podaniem i ostatecznie oddaliła zagrożenie, wyrównując na 2:2. Początek piątego gema przebiegał pozytywnie z perspektywy Polki. Fręch wygrała pierwsze dwie akcje, a na twarzy Andriejewej pojawiły się pewne oznaki frustracji. Rosjanka szybko zdołała jednak wyrzucić z siebie złe emocje i po chwili... wygrała cztery akcje z rzędu. Dzięki temu wywalczyła przełamanie. Następnie potwierdziła je, utrzymując własne podanie i wyszła na prowadzenie 4:2. W następnych minutach Magdalena zerwała się do walki. Utrzymała swoje podanie do zera, a potem miała w sumie trzy break pointy na 4:4. Nie udało się wykorzystać żadnego z nich i ostatecznie zrobiło się 5:3 dla Mirry. Mimo to Polka nie poddawała się i podczas dziesiątego rozdania dopięła swego. Początkowo to Rosjanka prowadziła 30-15, była o dwie piłki od wygrania partii. Od tego momentu trzy akcje z rzędu powędrowały na konto naszej reprezentantki i doszło do wyrównania na 5:5. Po ostatniej akcji znów zobaczyliśmy złość na twarzy Andriejewej, ale tenisistka rozstawiona z "7" szybko się otrząsnęła. Po chwili znów dobrała się do serwisu Fręch i wywalczyła sobie kolejną okazję na zamykanie partii przy swoim podaniu. Chociaż zaczęła od podwójnego błędu serwisowego, to tym razem zdołała zakończyć premierową odsłonę. Już pierwszy setbol przyniósł rezultat 7:5 na korzyść Mirry. Druga partia pojedynku rozpoczęła się od małego powrotu ze strony Magdaleny. Od stanu 0-30 wygrała cztery akcje z rzędu i objęła prowadzenie. W kolejnych minutach Andriejewa doczekała się jednak przełamania. Pierwszy punkt trzeciego gema trafił na konto Polki, ale po dwóch podwójnych błędach serwisowych z rzędu nasza reprezentantka zafundowała sobie kłopoty. Pojawiły się dwa break pointy dla Rosjanki. Przy drugiej okazji Fręch wyrzuciła piłkę w korytarz deblowy i doszło do przełamania. Po chwili Andriejewa w pewnym stylu potwierdziła swoją przewagę i zrobiło się już 3:1. Rosjanka nie chciała zwalniać tempa i także w trakcie piątego rozdania polowała na breaka. Na szczęście Polce udało się wrócić do gry, ze stanu 15-30. Po chwili taki sam "comeback" zafundowała Mirra. Magdalena do końca próbowała nawiązać walkę, ale młoda rywalka już nie pozwoliła naszej reprezentantce na odrobienie strat. 17-latka zamknęła pojedynek już w dziewiątym gemie, mimo że 27. rakieta świata miała aż trzy piłki na czwarte "oczko". Ostatecznie Andriejewa triumfowała 7:5, 6:3 po 101 minutach walki. Tenisistka urodzona w Krasnojarsku zagra w czwartej rundzie WTA 1000 w Madrycie z Ludmiłą Samsonową lub Julią Starodubcewą. Mimo porażki, Fręch wyciągnie sporo pozytywów z tego pojedynku. Rozegrała bowiem jeden ze swoich najlepszych meczów w tym sezonie. Dokładny zapis relacji z meczu Magdalena Fręch - Mirra Andriejewa jest dostępny TUTAJ.