Magdalena Fręch może być, jak dotąd, zadowolona z bieżącego sezonu. Po raz pierwszy zameldowała się w pierwszej pięćdziesiątce rankingu WTA, a w środę rozpoczęła bój w Wimbledonie. Jej celem była poprawa życiowego wyniku z 2022 roku, gdy dotarła do trzeciej rundy tego prestiżowego turnieju. Już w pierwszej rundzie czekało ją trudne wyzwanie, bo mierzyła się z Beatriz Haddad Maią. Fręch miała nadzieję na poprawę życiowego wyniku Magdalena Fręch i Beatriz Haddad Maia pierwotnie miały zmierzyć się we wtorek, ale z powodu kiepskiej pogody organizatorzy przesunęli pojedynek na środowe południe. Niestety na tym nie skończyły się komplikacje. 3 lipca deszcz także nie dawał spokoju głównym bohaterkom i tak oto poważne granie nie zaczęło się o 12:00, a dopiero w okolicach godziny 14:30. Wcześniej obie panie pojawiły się na korcie, jednak szybko musiały schować się do szatni. Zawodniczki od samego początku imponowały własnym serwisem. Trochę strachu w drugim gemie serwiowym najadła się jedynie Polka, która musiała bronić break pointa. Nasza utrzymała nerwy na wodzy i oddaliła zagrożenie, zdobywając trzy punkty z rzędu. Do przełamania doszło dopiero podczas siódmego gema, gdy Haddad Maia uzyskała prowadzenie. To nie zdołało jednak podłamać Fręch, która odrobiła stratę w gemie dziesiątym. Przy stanie 5:5 łodzianka straciła jednak koncentrację, co błyskawicznie wykorzystała Brazylijka, doprowadzając do drugiego przełamania na swoją korzyść. Tej przewagi nie wypuściła już z rąk, a seta wygrała po słabym returnie Fręch w siatkę. Drugi set Łodzianka świetnie weszła w drugi set. Pierwszy gem wygrała do 30, zmuszając rywalkę do uderzenia w aut. Po chwili 26-latka zmarnowała jednak dobrą okazję, bo mogła przełamać Haddad Maię. Ta jednak nie tylko obroniła dwa break pointy, ale i wygrała gema. Niestety, przełomowy dla przebiegu seta okazał się gem siódmy. Wtedy Brazylijka zaprezentowała świetny tenis, rozrzucając rywalkę zyskała przewagę, a następnie zanotowała przełamanie. Zyskanie przewagi tylko zwiększyło agresywność przeciwniczki Fręch. Widać było, że tym razem nie zamierza już pozwolić sobie na błąd i chce jak najszybciej skończyć mecz. Niestety, nie czekała nawet do swojego gema serwisowego. Na koniec spotkania zanotowała kolejne przełamanie - choć Polka zdołała obronić dwa punkty meczowe - i ostatecznie wygrała set 6:3. Środa okazała się pechowym dniem dla Fręch. Chociaż Polka nie ustępowała wyraźnie wyżej notowanej rywalce i potrafiła zaimponować asami serwisowymi, błyskawicznie pożegnała się z Wimbledonem. Pobicie rekordowego awansu do trzeciej rundy z 2022 roku trzeba odłożyć - przynajmniej do kolejnego sezonu.