Magdalena Fręch w Madrycie po raz pierwszy w tym sezonie zdołała wygrać dwie rundy kwalifikacji, co już było sporym osiągnięciem. Później wygrała też pierwsze starcie w turnieju głównym, z Włoszką Jasmine Paolini, a sposób na nią znalazła dopiero trzecia rakieta świata - Jessica Pegula. Z Amerykanką łodzianka przegrała po zaciętym spotkaniu, 6-7, 3-6. Zebrała za to starcie sporo pochwał, wielka gwiazda była przez moment w opałach. Wielki rewanż Magdaleny Fręch. Z tą Francuzką przegrała kilka miesięcy temu finał Z uwagi na to, że Fręch odpadła jeszcze w pierwszym tygodniu rywalizacji w stolicy Hiszpanii, zdołała zgłosić się do mniejszego turnieju WTA 125 w Saint Malo. Tu oczywiście nie ma tak doborowej obsady, jak w Madrycie, ale i tak zajmująca w rankingu WTA setne miejsce Polka miała dopiero siódmy numer rozstawienia. I nie zawiodła - najpierw pokonała gładko niżej rozstawioną Chloe Paquet 6-1, 6-3, dziś dała niewiele więcej szans innej Francuzce Elsie Jacquemot. Ta druga wygrała zaledwie o jednego gema więcej od swojej rodaczki, a przecież dla Polki był to znakomity rewanż za grudniowe starcie tych tenisistek w Dubaju. Wtedy obie zmierzyły się z końcowej rywalizacji turnieju ITF 100, łodzianka była faworytką. Gdyby wygrała, wróciłaby do czołowej setki rankingu WTA i ułatwiła sobie zimowo-wiosenną kampanię w turniejach WTA. Wtedy szansy nie wykorzystała, przegrała z Jacquemot 5-7, 2-6. Półtorej godziny rywalizacji w Bretanii. Polka miała wszystko pod kontrolą Fręch zaczęła to spotkanie nieszczególnie - przegrała swoje podanie już na starcie. Jak się później okazało, serwis nie był żadnym atutem obu tenisistek. Łodzianka w pierwszej partii wygrała dwa z czterech takich gemów, gdy sama podawała, jej rywalka - żadnego z czterech. Jacquemot w samym pierwszym secie zaliczyła pięć podwójnych błędów, Fręch korzystała na tym co chwilę. W efekcie po 43 minutach triumfowała 6-2. W drugiej partii sytuacji trochę się zmieniła - obie zawodniczki wygrały po dwa swoje gemy serwisowe, a później Fręch została przełamana, choć miała dwie piłki na 3-2. Nie miało to jednak żadnego znaczenia, bo Francuzka za ciosem nie poszła. Polka szybko odrobiła stratę, a później wygrała jeszcze trzy kolejne i całe spotkanie. Trwało ono 91 minut. Magdalena Fręch może być najwyżej w rankingu WTA w karierze. Oto warunek W ćwierćfinale rywalką Polki będzie 21-letnia Amerykanka Katie Volynets, niemal sąsiadująca z Polką w rankingu WTA. Tyle że Fręch zaliczy w nim spory awans - to efekt wygranych meczów w Madrycie, jak i tego, co teraz robi w Bretanii. W wirtualnej klasyfikacji wskoczyła już na 94. miejsce, ale ma realne szanse, by podskoczyć w nim znacznie wyżej. Awans do półfinału dałby Polce kolejnych 28 punktów i okolice 90. miejsca. Kolejne zwycięstwo i miejsce w finale spowodowałoby z kolei promocję w okolicach 81. miejsca, a przecież najlepszym osiągnięciem łodzianki jest 82. lokata z lipca zeszłego roku. Możliwe więc, że właśnie w Saint Malo Magdalena Fręch pobije swoje życiowe osiągnięcie. Zwłaszcza, że w dolnej części drabinki nie ma już tenisistki wyżej notowanej od niej. Turniej WTA 125 w Saint Malo (korty ziemne); druga runda Magdalena Fręch (Polska, 7) - Elsę Jacquemot 6-2, 6-3.