Partner merytoryczny: Eleven Sports

Fręch nie zagra w 1/8 finału. 5:3 nie wystarczyło, koniec po 88 minutach

Magdalena Fręch jest w znakomitej formie, można wręcz powiedzieć, że życiowej. Wygrała turniej w Guadalajarze, świetnie spisywała się w Pekinie, dobrze zaczęła też rywalizację w Wuhanie. Osiągnęła najwyższe miejsce w rankingu WTA w karierze, 27., a wszystko wskazuje na to, że to nie koniec jej możliwości. W stolicy prowincji Hubei pozwoliła sobie na jeszcze jeden mały eksperyment: zgłosiła się do rywalizacji deblowej. I niestety, tu nie poszło już tak dobrze - pożegnały się z zawodami, wspólnie z Bułgarką Wiktoriją Tomową, już w pierwszej rundzie.

Magdalena Fręch
Magdalena Fręch/AFP

Ostatnie wyniki Magdaleny Fręch robią olbrzymie wrażenie, bo przecież łodzianka nigdy nie należała do ścisłej tenisowej elity. Wygranie turnieju WTA 500, a tego dokonała w Meksyku, jest wielkim sukcesem. Bardzo dobrze było w Pekinie, teraz równie dobrze może być w Wuhanie. W środę zagra o trzecią rundę z Emmą Navarro - Amerykanka jest zawodniczką z TOP 10, ale ostatnio prezentuje się słabiej. Dla niej to mecz "o życie" - odpadnięcie na tym etapie może pogrzebać jej szanse na występ w WTA Finals.

Polka zaś na występ w Rijadzie nie ma szans, ale jest już bardzo blisko zapewnienia sobie rozstawienia w Australian Open. Straci co prawda późną jesienią sporo punktów za wygrany rok temu turniej ITF W100, ale więcej może zyskać. - Jeszcze przed turniejem w Guadalajarze byliśmy na 43. miejscu. I liczyliśmy, ile nam brakuje, by mieć rozstawienie w Wielkim Szlemie - mówił w rozmowie z red. Andrzejem Klembą z Interii trener tenisistki Andrzej Kobierski. I dodał:

Jak patrzyliśmy na różnice punktowe, to łapaliśmy się za głowę. Okazało się, że jednak nie było wcale daleko. To jest bardzo ważne. To też pokazało, jak duży progres zrobiła Magdalena. Bardzo chciałbym, by udało się tak wysoką pozycję utrzymać do startu w Australian Open

~ Andrzej Kobierski

A teraz w rankingu na żywo Fręch jest już 26., z niewielkimi stratami do Lindy Noskovej czy Eliny Switoliny, której obecnie nie grają. 

Zaskakująca decyzja Magdaleny Fręch. Zdecydowała się na grę w deblu, to piąty taki turniej w tym roku

W Hubei łodzianka pozwoliła sobie jednak na małą ekstrawagancję, bo taką są dla niej w tym roku występy w grze podwójnej. Fręch bowiem w deblu gra bardzo rzadko - to dla niej sporadyczny dodatek do zmagań singlowych, które traktuje priorytetowo. Mecz w Wuhanie był dla niej raptem szóstym w tym roku, wygrała zaledwie jedno z nich. W Nottingham, gdy występowała wspólnie z Katarzyną Kawą, dotarły do drugiej rundy. A z Tomową też występowała wspólnie - w Roland Garros. Wtedy przegrały z amerykańskim duetem wielkoszemowych mistrzyń: Bethanie Mattek-Sands/Sofia Kenin.

Tym razem po drugiej stronie siatki stanął duet doświadczonych Chinek: Yafan Wang i Yi-fan Xu. W tenisowym świecie bardziej znana jest ta pierwsza, wciąż znajduje się w pierwszej setce rankingu singlowego i deblowego.

Pierwszy set był nad wyraz kuriozalny, bo Fręch i Tomowa nie wygrały żadnego swojego gema serwisowego. Rywalkom na początku ta sztuka też dwukrotnie się nie udała, ale później przełamały niemoc i pierwszą partię wygrały 6:2.

Magdalena Fręch/AFP

Polka i Bułgarka w końcu też się jednak przełamały, w drugim secie ich podanie wyglądało znacznie lepiej. Do stanu 5:4 obie pary miały po jednym breaku. I wtedy duet Fręch/Tomowa zaskoczył rywalki, wyrównał na 1:1.

Doszło więc do decydującej rozgrywki, granej do 10 punktów. Tu wszystko układało się po myśli Europejek - prowadziły 5:3, później 7:6. I na tym ich passa się skończyła, Chinki zdobyły cztery kolejne punkty i awansowały dalej. I to one zmierzą się z najwyżej rozstawiony duetem: Gabrielle Dabrowski/Erin Routliffe.

Fręch zaś może skupić się na środowym meczu z Navarro.

Magdalena Fręch/AFP
Wiktorija Tomowa/ANTHONY WALLACE/AFP
Flavio Cobolli - Novak Djokovic. Skrót meczu. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem