Według mediów, Montcourt w poniedziałek w nocy został znaleziony martwy przez swoją przyjaciółkę. "Jesteśmy wstrząśnięci i nie możemy uwierzyć w tę wiadomość" - powiedział rzecznik prasowy francuskiej federacji Christophe Proust, dodając, że nie zna żadnych szczegółów. W szoku jest także znający Francuza od dzieciństwa wicelider światowego rankingu Rafael Nadal. Na oficjalnej stronie internetowej wyraził swój smutek. "Gdy obudziłem się dzisiaj, zastała mnie najgorsza z możliwych wiadomość. Mój przyjaciel nie żyje. Nadal nie potrafię w to uwierzyć. Znaliśmy się od bardzo dawna. Graliśmy ze sobą od najmłodszych lat" - napisał czterokrotny zwycięzca wielkoszlemowego turnieju French Open. "Jak dochodzi do takiej tragedii, nagle do człowieka dociera, co tak naprawdę jest ważne w życiu i co warte są wygrane czy porażki" - dodał Hiszpan. Kondolencje wyraziła również Międzynarodowa Federacja Tenisa Ziemnego (ITF). "Montcourt grał zawsze z pasją i entuzjazmem. Niezwykle się we wszystko angażował i był bardzo lubiany. Jako junior odnosił dużo sukcesów na międzynarodowej scenie, mając za przeciwników wybitnych zawodników" - napisał w specjalnie wydanym oświadczeniu prezes ITF Francesco Ricci Bitti. Jeszcze w sobotę Montcourt grał w półfinale challengera w Rijece. W ostatnim notowaniu rankingu ATP był sklasyfikowany na 119. miejscu. Dwa tygodnie temu osiągnął najwyższą w karierze 104. pozycję. Montcourt od poniedziałku zaczął odbywać pięciotygodniową dyskwalifikację za obstawianie u bukmacherów tenisowych meczów przed pięcioma laty. Oprócz tego musiał zapłacić 12 tysięcy dolarów kary. Nieżyjący już zawodnik podkreślał przy tym wielokrotnie, że nigdy nie zainwestował w zakładach więcej niż trzy dolary.