- Nie znaleźliśmy odpowiedzi na rywali, którzy wygrali zasłużenie. To był ich dzień, dominowali pod każdym względem. Trzeba to przyjąć na klatę. Kończymy sezon, czas na odpoczynek i wyciąganie wniosków - mówił po przegranym finale Łukasz Kubot w rozmowie z Cezarym Gurjewem. 35-letni tenisista nie krył rozczarowania po porażce. - W sporcie liczą się tylko zwycięzcy, więc za kilka lat nikt nie będzie pamiętał, że graliśmy w finale i trzeba się z tym liczyć. My jesteśmy drużyną, która stara się poprawiać grę. Niestety po raz kolejny się nie udało. Trzeba wyciągnąć wnioski i iść dalej. Kontinen i Peers z każdym rokiem grają coraz lepiej. Dominują, opierają swoją grę na serwisach. Wygraliśmy z nimi w półfinale Wimbledonu, a triumfu w tym wielkoszlemowym turnieju nie zamieniłbym na nic innego. Szczęście sprzyja lepiej przygotowanym. Najlepszych poznaje się po powtarzalności, a Peers i Kontinen pokonali nas w trzech ostatnich meczach. Oczywiście to był dla nas fantastyczny sezon, ale historia nie pyta o finalistów, zna tylko zwycięzców. Jestem pełen złości, ale mam do tego prawo, bo jestem sportowcem i zawsze daje z siebie wszystko - przyznał. Kubot pochwalił również organizację turnieju w Londynie. - To specjalna impreza. Bierze w niej udział ośmiu najlepszych zawodników w singlu i osiem najlepszych par deblowych, więc organizatorzy starają się, by wszystko było tutaj na najwyższym poziomie. Dlatego to jest zawsze nasz cel, by zakwalifikować się do najlepszej ósemki - powiedział Polak. Teraz przed Łukaszem Kubotem odpoczynek, również od partnera z kortu. - To pierwsza taka sytuacja, gdzie nie będziemy się widzieć miesiąc, a nawet dłużej. Będziemy chcieli odpocząć od siebie. Wiemy już, że osobno będziemy przygotowywać się do sezonu. Spotkamy się dopiero w Australii - zakończył tenisista. Kubot i Melo, którzy w tym roku triumfowali w sześciu turniejach, zakończyli sezon na pierwszym miejscu w rankingu deblistów.