Finałowa wpadka ze Świątek, teraz piękna seria. Kolejna z biletem do Rijadu
Niemal miesiąc temu Jekaterina Aleksandrowa rozbiła w finale w Seulu w pierwszym secie samą Igę Świątek 6:1, w drugim długo była lepsza. I wypuściła tytuł z rąk. W turniejach rangi 500 doświadczona Rosjanka poczyna sobie w tym sezonie znakomicie, tę passę kontynuuje teraz w Ningbo. Awans do półfinału sprawił, przy jednoczesnej porażce Belindy Bencic, że też zapewniła sobie bilet na WTA Finals do Rijadu. Choć w innej roli niż Polka.

W poniedziałek niespełna 31-letnia Jekaterina Aleksandrowa zadebiutowała w najlepszej dziesiątce tenisistek świata - nigdy wcześniej tego nie dokonała. I może trochę żałować, że podobnej dyspozycji jak w turniejach WTA 500 nie pokazywała w tych o wyższej randze. Jedynie w Dosze zagrała w półfinale (przegrała z Amandą Anisimovą), w innych zawodach rangi 1000 oraz szlemach nie dostała się do najlepszej "ósemki".
Gdyby tam było nieco lepiej, doświadczona Rosjanka biłaby się pewnie z Mirrą Andriejewą, Jasmine Paolini i Jeleną Rybakiną o przepustkę do WTA Finals. A tak tych kilkuset punktów jej zabrakło. Niemniej i tak miała jeszcze o co walczyć: dziś w Ningbo mogło się rozstrzygnąć, czy wywalczy sobie status rezerwowej w Rijadzie.
I to się stało jasne, jeszcze przed jej wyjściem na kort do starcia z McCartney Kessler.
WTA Ningbo. Jekaterina Aleksandrowa kontra McCartney Kessler. Amerykanka ruszyła w pogoń przy stanie 1:5
Zanim bowiem Aleksandrowa ruszyła do walki z Amerykanką, niezwykle zacięte spotkanie stoczyły Belinda Bencic i Jasmine Paolini. Bardzo ważne - z różnych względów. Szwajcarka miała jeszcze szansę wyprzedzić Rosjankę na 10. miejscu w rankingu Race, Włoszka zaś walczy o siódmą bądź ósmą pozycję. Bencic wygrywała już 7:5, 5:4, serwowała po półfinał. I przegrała ten trwający niemal 2,5 godziny mecz.
To zaś oznaczało, że straciła szansę na wyprzedzenie Aleksandrowej, podobnie jak i tej możliwości nie miała już Clara Tauson.
Rosjanka zapewniła więc sobie status drugiej rezerwowej w Rijadzie, w zakresie jej możliwości zostało jeszcze dogonienie Rybakiny. Tylko jednak pod warunkiem wygrania kolejnego turnieju rangi 500 w Tokio, ale i porażki Kazaszki jeszcze dzisiaj z Ajlą Tomljanović.
Jekaterina Aleksandrowa w turniejach rangi 500 w 2025 roku:
- Brisbane: 1. runda (przegrała z Ons Jabeur)
- Adelajda: 2. runda (Emma Navarro)
- Linz: tytuł
- Charleston: półfinał (Jessica Pegula)
- Stuttgart: półfinał (Jelena Ostapenko)
- Bad Homburg: ćwierćfinał (Iga Świątek)
- Monterrey: finał (Diana Sznajder)
- Seul: finał (Iga Świątek)
- Ningbo: co najmniej półfinał
W przypadku Aleksandrowej trzeba mówić o pewnym fenomenie, który rok temu doświadczała Daria Kasatkina. Ona też kapitalnie spisywała się w turniejach rangi 500, właściwie tylko nimi uzyskała przepustkę na pozycję rezerwowej w Rijadzie. I przystąpiła tam do gry z Igą Świątek, po wycofaniu się Jessiki Peguli.
Rosjanka wygrała w tym roku taki turniej w Linzu, w Monterrey i Seulu grała w finałach, Ningbo stało się zaś trzecim miejscem, w którym o ten finał zagra.
Przeciwko Kessler nie zagrała wielkiego meczu, bo trudno o takim mówić, jeśli samemu popełnia się aż 39 niewymuszonych błędów w dwóch setach. Amerykanka miała podobną liczbę, nieco mniejszą, tak też prezentowały się statystyki wygrywających zagrań. Dlaczego wygrała więc tak wyraźnie, 6:3, 6:3? Bo była bardziej solidna w momentach, gdy decydowały się losy obu setów.
W pierwszym Rosjanka prowadziła już 5:1, wtedy grała dobrze, a już za moment wpadła w dołek. Kessler uzyskała nawet trzy break pointy na 4:5, później mogła przecież serwować po remis. I jednak nie wytrzymała tej próby, Aleksandrowa wygrała 6:3. W drugiej partii równo było do 3:3. A później Rosjanka raz przełamała rywalkę. I drugi, co oznaczało zakończenie spotkania.
To ona zagra o finał z lepszą z pary: Lin Zhu - Diana Sznajder.














