Spotkanie miało jednostronny charakter. Belgijka wygrała 14 z 16 wcześniejszych meczów z Kuzniecową. Także i tym razem zdominowała wydarzenia na korcie, nie dając rywalce szans na odwrócenie losów meczu. 25-letnia Henin w drodze po triumf w tegorocznym US Open nie straciła ani jednego seta, a oprócz Kuzniecowej, musiała pokonać m.in. siostry Williams i Dinarę Safinę. - Niewiele osób myślało, że mogę wygrać US Open mając takie rywalki, ale zrobiłam to. To niesamowite - cieszyła się Belgijka, która za zwycięstwo zarobiła 1,4 mln dolarów. - Jestem dumna, że przy moim wzroście (167 cm - przyp. red) mogę wygrywać i być najlepszą tenisistką na świecie. - Wiedziałam, że Serena i Venus będą bardzo groźne, zwłaszcza Venus. Zdawałam obie sprawę z tego, że jest wielką faworytką turnieju - przyznała tenisistka mieszkająca w Monte Carlo. - Potwierdził to mecz, który rozegrałyśmy - stał naprawdę na najwyższym poziomie. Zwycięstwo w nim dało mi pewność siebie, zupełnie jak cztery lata temu, kiedy wygrałam French Open i US Open. Zrobiłam dokładnie to samo, co wtedy. Po Toronto pojechałam nad wodospad Niagara i to przyniosło mi szczęście. Czułam się świetnie w ciągu tych dwóch tygodni. To siódmy w karierze wielkoszlemowy sukces Henin, a drugi w tym sezonie - wcześniej triumfowała we French Open. Obie tenisistki mają już w dorobku triumfy w US Open, bowiem Henin była tu najlepsza w 2003 roku, a Kuzniecowa rok później. Finał kobiet Justine Henin (Belgia, 1) - Swietłana Kuzniecowa (Rosja, 4) 6-1, 6-3