- Jest mi przykro to mówić, ale to efekt tegorocznych działań opiekunów Marty. Za dużo szumu, za dużo zmian trenerów, no i teraz dziewczyna wpadła w jakąś dziurę - powiedział Fibak w "Życiu Warszawy". - Moim zdaniem, najlepszym trenerem dla Marty byłby jej poprzedni opiekun Paweł Ostrowski. Miał z nią świetny kontakt i to właśnie pod jego opieką prezentowała się najlepiej. Należało tylko dodać mu jako konsultanta kogoś z międzynarodowym doświadczeniem. Tymczasem najpierw zatrudniono Tomasa Jandę, potem Iwonę Kuczyńską. A teraz znowu trenera (Włoch Paolo Cannova - przyp. red.), którego określiłbym mianem włoski Ostrowski. To po co były wszystkie te roszady? - podkreślił Fibak. Tej opinii nie podziela sponsor Domachowskiej Kazimierz Jannasz. - Bardzo cenię zdanie pana Fibaka. On w przeciwieństwie do wielu naszych tak zwanych fachowców naprawdę zna się na tenisie. Niektórzy twierdzą, że Marta się skończyła, a ja cały czas powtarzam, że nie ma powodu do niepokoju - stwierdził Jannasz. - Porażki to tylko efekt zmian, jakie nastąpiły w jej treningach od czasu, gdy pracuje z Paolo Cannovą. Mam pełne zaufanie do jego metod. Marta również, dlatego wierzę, że lepsze wyniki są tylko kwestią czasu. Potrzebny jest spokój, dlatego daję Cannovie rok. Dopiero wtedy przyjdzie pora na rozliczenie efektów jego pracy - dodał Jannasz. - Niepewność w grze bierze się z braku odpowiedniej liczby treningów, dlatego Marta powinna odpuścić sobie kilka turniejów. Przecież nawet jeśli przestanie grać, i tak nie wypadnie na koniec roku z pierwszej setki rankingu WTA. Nie straci tym samym prawa do gry bez eliminacji w pierwszym przyszłorocznym turnieju wielkoszlemowym - Australian Open - mówił były trener Domachowskiej, Paweł Ostrowski.