22-letnia krakowianka odniosła w sobotę największy sukces w karierze, wygrywając turniej WTA w Tokio, którego pula nagród wynosiła ponad dwa miliony dolarów. Polka zgarnęła z tego 360 tys. Wyżej w tenisowej hierarchii są już tylko Wielkie Szlemy. To było jej drugie zwycięstwo w grze pojedynczej w tym roku. W sierpniu Radwańska wygrała turniej w amerykańskim Carlsbadzie, a na ten triumf czekała ponad trzy lata. - Ja zawszę w nią wierzyłem. Ci, którzy mówili, że jest zbyt niska, filigranowa, zbyt mało atletyczna do tego sportu, mylili się - twierdzi Fibak w rozmowie z INTERIA.PL. Czy można powiedzieć, że Agnieszka Radwańska jest teraz w życiowej formie? Wojciech Fibak: - Długo nie wygrywała, ale widać, że uspokoiło się jej życie, że podchodzi bardziej profesjonalnie do wszystkiego, a jej talent jest olbrzymi, światowy. Ja zawszę wierzę, że jeśli Agnieszka jest skoncentrowana, jeśli poważnie podchodzi do turniejów i meczów, to stać ją na wiele. Ma przecież niezwykłą technikę i jeśli walczy o każdy punkt, to jestem spokojny, że może podskoczyć w rankingu. Obecnie tenisistki grają coraz lepiej, szczególnie te rezerwy, z pięćdziesiątego, setnego czy dwusetnego miejsca w rankingu, natomiast w czołówce jest kryzys. Agnieszka może więc awansować nie tylko do dziesiątki, ale do pierwszej piątki. Ostatnio Polka wygrała dwa turnieje, w finałach pokonując Wierę Zwonariewą, nie dając jej żadnych szans. Momentami aż żal było patrzeć na Rosjankę. - Zwonariewa już swoje wygrała, była drugą rakietą świata, grała w finale Wimbledonu i US Open, ale Agnieszka w meczach przeciwko niej pokazała, że jest mocniejsza psychicznie i bardziej regularna. Wiera musiała więcej ryzykować, stąd więcej psuła i popełniała więcej błędów. Radwańska wcześniej kilka razy pokazała, że potrafi odwracać losy meczów, ale często widoczne było na korcie jej zniechęcenie. W Tokio natomiast walczyła o każdy punkt, a w półfinałowym spotkaniu z Wiktorią Azarenką to nawet ona lepiej wytrzymywała wymiany. - Agnieszka przegrała wiele pechowych meczów w karierze, szczególnie ostatnio, ale były różne tarcia w jej obozie. Ja zawsze byłem za tym, by ojciec (Robert Radwański, prowadzi córkę od początku kariery - przyp. red.) rozszerzył sztab trenerski, żeby wprowadzić coś nowego. Nigdy jednak nie chciałem, aby został wykluczony, bo zawsze trzeba pamiętać o rodzicach, szczególnie gdy są nieobecni, bo oni najwięcej pomogli Agnieszce. W końcu jednak zdecydowała się współpracować z Tomaszem Wiktorowskim. - On bardzo uspokoił Agnieszkę i teraz wygląda to trochę lepiej. Jakie są więc perspektywy przed Radwańską? - Mam nadzieję, że awansuje w rankingu, będzie wygrywać więcej meczów i dalej będzie tak profesjonalnie podchodzić do tenisa. I wtedy, z jej talentem, może zajść wyżej. Ja zawszę w nią wierzyłem. Ci, którzy mówili, że jest zbyt niska, filigranowa, zbyt mało atletyczna do tego sportu, mylili się. Czyli warunki fizyczne nie powinny je przeszkodzić w awansie na wyższe miejsce niż ósme w rankingu WTA, co było dotychczas jej największym osiągnięciem? - Liderkami były Justin Henin, Kim Clijsters czy Martina Hingis. I można zadać pytanie, kto miał lepsze warunki: Hingis czy Davenport? Nie zawsze wzrost czy muskuły są decydujące. Czasami szybkie nogi, refleks i zwrotność są ważniejsze. - Agnieszka nie zawsze wykorzystywała dotychczas swój potencjał, a teraz robi to coraz częściej. Obecnie nie ma w czołówce sióstr Williams, obniżyły poziom Rosjanki, dlatego nie ma przeciwwskazań, by Isia dołączyła do Zwonariewej, która jest wysoko w rankingu WTA.