"Łukasz jest bardzo pracowity, zdyscyplinowany i ambitny. Ogromnie cieszę się z jego triumfu. Zwłaszcza, że nie miał łatwej drogi. Nazwałbym ją nawet ciernistą. Późno rozpoczął profesjonalną karierę i późno przyszły pierwsze sukcesy" - podkreślił Fibak. U 31-letniego tenisisty z Lubina dostrzega wiele atrybutów przydatnych w grze podwójnej, wskazując przede wszystkim na skuteczny wolej. "Pod tym względem należy do ścisłej światowej czołówki. Gra bardzo ofensywnie, lubi atakować i dlatego ta konkurencja tak bardzo mu odpowiada. Przeczuwam, że jeśli dalej będzie grał z Robertem Lindstedtem - a słyszałem, że takie są plany - to wkrótce przyjdą kolejne znaczące osiągnięcia. Wtedy zaś znajdzie się w dziesiątce, a może nawet piątce najlepszych deblistów globu" - prognozował. Kubot w większości turniejów, w których bierze udział, rywalizuje zarówno w grze pojedynczej, jak i podwójnej. Według Fibaka powinien kontynuować taką drogę i nie ograniczać się wyłącznie do debla. "Myślę, że triumf w Melbourne pozwoli mu także uzyskać lepsze rezultaty w singlu. Zaczynał przecież od debla i sukcesy w tej konkurencji wprowadziły go na wyższy poziom w drugiej. Myślę, że Łukasz jest w stanie jeszcze zawojować w grze pojedynczej" - zaznaczył. Jak przyznał, liczy na to, że sukces odniesiony w sobotę przez 31-letniego lubinianina zmobilizuje grających razem Mariusza Fyrstenberga i Marcina Matkowskiego. "Oni już także osiągali bardzo dobre wyniki w ważnych i prestiżowych imprezach. Może już niedługo będziemy świadkami wielkoszlemowego finału debla z udziałem trzech Polaków? Bardzo bym sobie tego życzył" - dodał słynny przed laty tenisista. Kubot powtórzył w Melbourne osiągnięcie Fibaka z 1978 roku. Ten świętował wówczas zwycięstwo wraz z reprezentantem gospodarzy Kimem Warwickiem. Jak się okazuje, analogii jest jeszcze więcej. "Wszyscy już wiemy, że to, iż Łukasz wystąpił w Australian Open z Lindstedtem, nie było wcześniej planowane. A do ich połączenia przyczyniła się kontuzja Austriaka Juergena Melzera, który miał partnerować Szwedowi. Ja także miałem zagrać z kimś innym. Byłem już umówiony ze słynnym Arthurem Ashe'em. Amerykaninowi przytrafił się jednak uraz. Wówczas trafiłem na Kima, z którym już nigdy później nie grałem w parze" - wspominał. Poza Fibakiem i Kubotem wielkoszlemowe zwycięstwo z Polaków zanotowała również Jadwiga Jędrzejowska. Odnosząca największe sukcesy w okresie międzywojennym zawodniczka wygrała - także w deblu - Roland Garros w 1939 roku.