Fibak, jedyny aż do teraz polski singlista w obsadzie kończącej sezon imprezy masters, dotarł na początku tygodnia do Turynu i we wtorek zasiadł w boksie Hurkacza. Słynny przed laty tenisista przed spotkaniem grupowym z Jannikiem Sinnerem mocno wierzył w 24-letniego rodaka, który na otwarcie co prawda uległ broniącemu tytułu Rosjaninowi Daniiłowi Miedwiediewowi w trzech setach, ale pokazał się przy tym z bardzo dobrej strony. Wrocławianin przegrał jednak z włoskim rezerwowym, który zastąpił w obsadzie Matteo Berrettiniego, 2-6, 2-6. "Ktoś rozpisał czarny scenariusz w tym meczu... Jak Hubert przegrywa, to z kimś, gdy jest jakaś presja, że on ma wygrać. Że on jest lepszy, gra z kimś słabszym. Wtedy sztywnieje i są takie dziwne mecze jak np. ten podczas igrzysk w Tokio czy latem z Dominikiem Strickerem w Stuttgarcie, gdy walczył o punkty do mastersa. A z Novakiem Djokovicem czy Miedwiediewem (liderem i wiceliderem rankingu ATP - PAP) to gra jak trzecia czy czwarta rakieta świata" - analizował Fibak. Zwrócił uwagę, że we wtorkowy wieczór 20-letni reprezentant gospodarzy miał przygniatającą przewagę w rozstrzyganiu na swoją korzyść wymian. "Hubert ich nie wygrywał. Jeżeli było 30 wymian, to wygrał z nich jedną. To było zupełnie nie do uwierzenia. Długa wymiana, obaj grają znakomicie - nisko nad siatką, przy liniach, biegają, boom, boom i kto wygrywa? Sinner. Następną? Sinner. Kolejną? Znowu Sinner. W pierwszym secie mógł być wynik 4-4, a było 6-2 dla Włocha. On wygrał trzy bardzo zacięte gemy przy swoim serwisie - były tam "break pointy", długie gemy - każdy po 10 minut. To 6-2 to nie była egzekucja tak naprawdę, to był bardzo wyrównany set. No i Huberta tym podłamał" - podsumował finalista mastersa z 1976 roku. Jak dodał, Hurkacz bardzo dobrze zaczął ten pojedynek. "Pierwszy gem znakomity i tak myślę sobie, Hubert wygrywa serwisami, Jannik się męczy, to Hubert wygra". Ja w ogóle byłem przekonany, że Hubert zwycięsko wyjdzie z tego spotkania. I nagle Jannik gra mecz życia. Ostatnio to Iga przegrywa tylko spotkania z tymi, które grają mecze życia. A teraz nagle to się przydarzyło Hubertowi. Obserwuję Włocha od dawna i twierdzę, że jest jeszcze trochę nie do końca dojrzały, a tu nagle pokazał taką klasę pod każdym względem - taktycznie, technicznie, osobowością" - wyliczał Fibak. Sinner w tym sezonie miał wiele dobrych momentów i był bardzo bliski bezpośredniego awansu do ATP Finals, ale jesienią zaliczył kilka słabszych występów i znalazł się tuż poza czołową ósemką. "Przegrał trzy ostatnie mecze i wydawało się, że jest w dołku. I tu pojawił się bez tej ogłady meczowej, a Hubert był w transie po wcześniejszym spotkaniu z Miedwiediewem. Wydawało się, że Włoch jest na straconej pozycji" - zaznaczył dawny tenisista. W trzecim meczu grupowym Hurkacz zmierzy się w czwartek o godz. 14 z Alexandrem Zverevem, który ma bilans 1-1. Polak wciąż ma szanse na awans do półfinału, ale - by tak się stało - musi pokonać Niemca oraz liczyć, że pewny miejsca w "czwórce" Miedwiediew wygra z Sinnerem. "Turniej mistrzów i miejsce w Top10 to wielkie wyróżnienie dla Huberta. Teraz mecz ze Zverevem, trzecią rakietą świata. Oglądałem cały mecz Niemca z Miedwiediewem (wygrany przez Rosjanina 6-3, 6-7 (3-7), 7-6 (8-6) - PAP) - rewelacyjny z obu stron. Pechowo przegrał, bo ten mecz wyglądał tak, że Rosjanin powinien wygrać w dwóch setach, a Zverev w trzech. Szansa na awans Huberta jest... Serce boli. Tenis jest tak niesamowity, takie pisze scenariusze. Gdyby ktoś mi powiedział po meczu Huberta z Djokovicem w półfinale w Paryżu i po tym meczu otwarcia w Turynie z Rosjaninem, że we wtorkowy wieczór będzie 2-6, 2-6, to bym powiedział, że chyba nie widział, jak Hubert Hurkacz gra w tenisa. Bo gra jak geniusz. W halowych, sterylnych warunkach jest czwórką na świecie. Z nim może wygrać tylko Miedwiediew, Zverev i Djokovic. Więc jak 6-2, 6-2, to dla Huberta. Jak się można pomylić... Niby człowiek siedzi w tym tenisie długo..." - podkreślił Fibak. Nie traci on jednak całkiem nadziei na przedłużenie występu Hurkacza w Turynie. Przypomniał też, że w historii kończącej sezon imprezy masters bywało już wiele zaskakujących zwrotów akcji. Nie brakowało przy tym też polskich akcentów. "Gramy dalej w czwartek. Chcę przypomnieć, że Agnieszka Radwańska przegrała dwa mecze w grupie, a wygrała potem cały turniej WTA Finals. A był taki, który wygrał trzeciego seta w finale 6-0, w czwartym prowadził 4-0 i przegrał całe spotkanie (Fibak nawiązał do swojego występu z Houston sprzed 45 lat, gdy rywalizowano do trzech wygranych setów - PAP), więc masters pisze przeróżne scenariusze. To jedyny turniej w roku, gdzie jeśli się przegrywa, to nie znaczy, że się od razu pakuje walizki i wyjeżdża. Hubert, niczego nie pakuj tylko zadbaj o stopę. Trochę sobie ją skręcił przy ślizgu w narożniku kortu" - zaznaczył zwycięzca 15 turniejów ATP w singlu i 52 w deblu. Z Turynu Agnieszka Niedziałek