Zajmująca 96. miejsce w rankingu WTA Linette będzie miała szansę zrewanżować się 25. w tym zestawieniu Stephens za porażkę w ich jedynym dotychczas spotkaniu. W poprzednim sezonie w pierwszej rundzie turnieju w Waszyngtonie poznanianka przegrała 2:6, 1:6. W drugiej odsłonie sobotnich zmagań 153. na światowej liście Paula Kania zmierzy się z liderką ekipy gospodarzy - Venus Williams (12.). Dwa lata temu w pierwszej rundzie turnieju w Stanford triumfatorka siedmiu turniejów wielkoszlemowych w singlu pokonała sosnowiczankę 6:3, 6:2. Wracająca po czterech latach do reprezentacji Linette oraz mająca krótszą o rok przerwę Kania szybko zakończyły przygodę z rozgrywanym w drugiej połowie stycznia Australian Open. Pierwsza zarówno w singlu, jak i w deblu przegrała mecz otwarcia, druga nie przeszła eliminacji singla, a w deblu odpadła w pierwszej fazie. Polkom na pocieszenie pozostaje fakt, że ich sobotnie rywalki także nie błyszczały w Melbourne - obie zostały wyeliminowane w pierwszej fazie zmagań. W składzie polskiej ekipy są także specjalizujące się w deblu Alicja Rosolska i Klaudia Jans-Ignacik. Druga z zawodniczek zadebiutuje w roli kapitanki biało-czerwonych. Po raz pierwszy od wielu lat zabraknie Agnieszki Radwańskiej, która poprosiła tym razem o zwolnienie z reprezentacyjnych obowiązków. Drużynę Amerykanek, w której nie ma liderki światowej listy Sereny Williams, uzupełniają Coco Vandeweghe (46.) oraz odnosząca w ostatnich latach sukcesy w grze podwójnej Bethanie Mattek-Sands (78.). W Pucharze Federacji trzykrotnie doszło w przeszłości do konfrontacji polsko-amerykańskich. We wszystkich przypadkach rywalizacja toczyła się w formule turniejowej. Zarówno w 1974, jak i w 1980 i 1990 roku zawodniczki z USA wygrały 3:0. Na niedzielę w Kailua Kona zaplanowano rewanżowe pojedynki singlowe oraz spotkanie deblowe. Zespół, który wygra całą rywalizację, zapewni sobie utrzymanie i stanie przez szansą na awans do Grupy Światowej. Przegrana drużyna będzie musiała z kolei walczyć o pozostanie na zapleczu elity.