Jessica Pegula, która jest obecnie notowana na piątej pozycji w światowym rankingu WTA, do turnieju WTA 500 w Charleston przystąpiła rozstawiona z "jedynką". Amerykanka rozpoczęła zmagania od drugiej rundy, w której nie bez problemów, ale pokonała swoją rodaczkę Amandę Anisimową. A w trzeciej nie dała szans Magdzie Linette, pozwalając jej na ugranie zaledwie czterech gemów. "Uważam, że nie grała swojego najlepszego tenisa. A ja serwowałam naprawdę mądrze i dobrze grałam w tych trudnych warunkach. (...) Myślę, że trudno jej być bardziej agresywną w takich warunkach. Wymusiłam w ten sposób kilka błędów" - komentowała po meczu z Polką Amerykanka. W boju o półfinał rywalką Peguli była Wiktoria Azarenka, która w drodze do ćwierćfinału pokonała Elisabettę Cocciaretto oraz Taylor Townsend. I chociaż Białorusinka do piątkowego starcia wygrała trzy z dotychczasowych pięciu spotkań z Amerykanką, to nie była faworytką. Już początek seta pokazał, że zawodniczkę urodzoną w Mińsku czeka ciężki bój. Przełomowy wynik Hurkacza. Próbował 24 razy. Wreszcie "zaskoczyło" WTA Charleston. Jessica Pegula zagra w półinale Azarenka już w pierwszym gemie musiała bronić trzech break pointów, ale udało jej się wyjść obronną ręką. Pegula jednak i tak dopięła swego, chociaż i tak nie ustrzegła się błędów - po przełamaniu Białorusinki w piątym gemie sama straciła serwis. W kluczowym momencie, gdy przy stanie 4:3 w gemach broniła dwóch break pointów, zdołała jednak odeprzeć ataki rywalki i ostatecznie triumfować 6:4. Podobnie jak to było w pierwszym secie, również na początku drugiego Pegula jako pierwsza przełamała rywalkę. I po chwili sama znalazła się w poważnych opałach, jednak zdołała obronić dwa breakpointy i wyszła na prowadzenie 3:1. Szybko też prowadzenie straciła - najpierw Azarenka wygrała długiego gema przy własnym podaniu, a później doprowadziła do wyrównania. Białorusinka wykorzystała chwilę słabości turniejowej "jedynki" i poszła za ciosem. Do końca seta nie oddała już gema, w efektowny sposób, bo bez straty punktów, pieczętując w ostatnim gemie zwycięstwo w secie 6:3. Trzeci set potwierdził, że obie zawodniczki mają problem ze skutecznością serwisu. W pierwszych czterych gemach doszło do czterech przełamań i dopiero Pegula była w stanie obronić podanie. Białorusinka nie zamierzała jednak ustąpić faworytce - w szóstym gemie była już "pod ścianą", ale wybroniła trzy break pointy i doprowadziła do stanu 3:3. Pegula ponownie jednak doszła do głosu i w dziesiątym gemie miała aż cztery meczbole. Żadnego z nich jednak nie wykorzystała, a o losach awansu przesądził tie-break, w którym to tym razem Azarenka miała cztery meczbole. Amerykanka odwróciła jednak losy rywalizacji, wygrała mecz 2:1 (6:4, 3:6, 7:6(9)) i w półfinale turnieju w Charleston zagra z Rosjanką Darią Kasatkiną. Hubert Hurkacz w Portugalii, a tu takie wieści z Monte Carlo. Los nie oszczędził Polaka