O Jasmine Paolini mówi się, że jest niezniszczalna. W poprzednim sezonie rozegrała 63 mecze singlowe i 49 deblowych, a przecież i tu i tu jest czołową zawodniczką świata. Z Sarą Errani stworzyły debel, który został wybrany tym najlepszym na świecie. Choć może trochę na wyrost, bo 29-latce z polskimi korzeniami bardziej należała się nagroda za największy skok sportowy w 2024 roku. Ten sezon nie jest jednak dla Włoszki jakimś wybitnym, widać to też w zawodach na Bliskim Wschodzie. Szkoda tylko, że w starciu z Sofią Kenin decydowały ostatecznie nie tylko względy czysto sportowe. WTA 1000 Dubaj. Jasmine Paolini vs Sofia Kenin. Fatalny upadek Włoszki na pozątku drugiego seta. To był tak naprawdę już koniec Paolini miała ogromnego pecha, po wyrównanym pierwszym secie, na początku drugiego przewróciła się, gdy biegła do bekhendowego zagrania. Prawa stopa została na ziemi, fatalnie się wygięła, jakby nie wytrzymała uślizgu. Jasmine od razu przewróciła się na kort, krzyknęła. Chwilę później na korcie pojawiły się służby medyczne, zaczęły udzielać pomocy 29-latce w miejscu, w którym wciąż leżała. Wydawało się przesądzone, że to koniec spotkania. Tyle że Jasmine nigdy wcześniej nie zakończyła swoją decyzją meczu singlowego przed czasem, przez całą swoją zawodową karierę. Rywalki ulegały kontuzjom, poddawały spotkania. A ona nie. Kolejną pomoc medyczną otrzymała już przy ławce, założono jej ortezę. I o dziwo, Włoszka zdecydowała się na powrót na kort! Pod względem sportowym - nie miało to większego sensu. Choć próbowała biegać, to niemal każdą piłkę wyrzucała w aut. I płakała. Nie było mowy o dobrym serwisie, a przecież w pierwszym secie Włoszka posłała cztery asy. Od swojego powrotu wygrała zaledwie pięć punktów, przegrała tego seta 0:6. I tak zakończyły się jej marzenia o obronie tytułu w Dubaju. Czy Sofia Kenin jest w stanie wrócić do grona najlepszych tenisistek świata? Stać ją na takie przebłyski Pierwszego seta Sofia Kenin wygrała 6:4, zdecydowało o tym jedno przełamanie, w piątym gemie. Paolini miała piłkę na rakiecie na 3:3, ale zawiódł jej bekhend. A później dwukrotnie nie ruszyła nawet do bardzo precyzyjnych uderzeń Amerykanki. Więcej breaków nie było, Paolini była kompletnie bezradna na returnie, nie wywalczyła choćby jednej szansy na przełamanie. Nie wyglądała jak zawodniczka z TOP 4 rankingu WTA, choć już wiadomo, że spadnie w rankingu na szóste albo nawet siódme miejsce. W przeszłości mierzyły się dwukrotnie w 2019 roku, ale wtedy sytuacja była zupełnie inna. W Rzymie i Kantonie to Amerykanka występowała jako zdecydowana faworytka, była rozstawiona. Włoszka przebijała się dopiero w tourze, zajmowała miejsca w drugiej, a nawet trzeciej setce rankingu. Zresztą w Rzymie dostała wtedy dziką kartę, tak jak teraz Kenin w Dubaju. Wtedy Kenin dwa razy wygrała, trzy z czterech gemów były jednostrone. Amerykanka pod koniec zeszłego roku była jeszcze poza najlepszą setką, teraz jest 57. W każdym niemal sezonie wygrywa z gwiazdami, a to z Aryną Sabalenką, a to z Coco Gauff, a to z Darią Kasatkiną. W Dubaju pokonała już Donnę Vekić i Martę Kostiuk, teraz jeszcze Paolini. I może to będzie właśnie turniej, który stanie się tym przełomowym. Mówimy przecież o wielkoszlemowej mistrzyni z całkiem niedalekiej przeszłości. W ćwierćfinale Kenin zagra z Paulą Badosą lub Jeleną Rybakiną.