Duński Ekstra Bladet podkreślił, że Caroline Wozniacki rozegrała przeciwko Weronice Kudiermietowej "solidne spotkanie, które pozbawione było większych błędów". Doświadczona tenisistka, była liderka światowego rankingu, takich meczów, solidnych, rozegrała od momentu swojego powrotu dość sporo, brakuje jej jednak stabilizacji, a i nie wszyscy organizatorzy chcą jej dawać dzikie karty. Choćby w Paryżu, na co Dunka uniosła się honorem i nie przystąpiła do kwalifikacji. W Wimbledonie tę dziką kartę już ma, w US Open nie będzie potrzebować, bo po awansie do ćwierćfinału WTA 500 w Bad Homburg zapewniła sobie powrót do czołowej setki rankingu, pierwszy raz od... 2020 roku. Wtedy właśnie, po Australian Open, zawiesiła karierę, zdecydowała się na przerwę macierzyńską. Była w czwartej dziesiątce na światowej liście. Zaskakująca decyzja Caroline Wozniacki. Zawsze wybierała jednak Eastbourne Od tego powrotu niespełna 34-letnia dziś zawodniczka rozegrała jedenaśie turniejów, teraz występuje w dwunastym. Niektóre były niezłe, w zeszłorocznym US Open dotarła do czwartej rundy, wygrała tam seta w meczu z późniejszą triumfatorką Coco Gauff. W Indian Wells, w ćwierćfinale, postawiła się Idze Świątek, ale fizycznie nie była gotowa na taki bój, poddała się przy stanie 4:6, 0:1. Teraz po raz drugi awansowała do ćwierćfinału, choć wybór Bad Homburg był jednak zaskoczeniem. W całej swojej karierze Wimbledonem poprzedzała rywalizacją w Eastbourne, a przed tygodniem grała przecież w Birmingham. Zdecydowała się na Niemcy, zadecydowała pewnie dzika karta, ale to w Eastbourne odniosła swój ostatnie wielki skces na tej nawierzchni. W 2018 roku pokonała kolejno: Ashleigh Barty, Angelique Kerber i Arynę Sabalenkę, zgarnęła główną nagrodę. Druga faworytka pokonana, drugi ćwierćfinał Dunki w 2024 roku. Na półfinał czeka od... stycznia 2020 roku W Bad Homburg doświadczona Dunka najpierw uporała się z Eliną Switoliną (6:3, 6:7, 7:5), a mecz, z uwagi na deszcz, był rozgrywany przez dwa dni. W środę pokonała Rosjankę Weronikę Kudiermietową, w całym spotkaniu miała właściwie tylko jeden niepewny moment. Pierwszą partię wygrała 6:2, w drugiej prowadziła już 4:1, gdy znacznie wyżej notowana rywalka zdołała odrobić straty, zaliczyła jedynego w meczu breaka. A później Wozniacki wywalczyła osiem punktów w dziewięciu kolejnych gemach i zamknęła spotkanie - 6:2, 6:4. O półfinał, pierwszy od stycznia 2020 roku (przegrała w Auckland z Jessicą Pegulą), powalczy w czwartek z Emmą Navarro. Ta wygrana ma spore znacznie dla doświadczonej tenisistki, bo pozwoli jej wrócić do czołowej setki rankingu, w rankingu live już jest 91. W poniedziałek będzie na co najmniej 95. pozycji, Wimbledon zapewne jej nie zaszkodzi, bo niczego w Londynie nie broni. Można się więc spodziewać, że była liderka rankingu WTA w US Open dostanie się do głównej drabinki już bez konieczności proszenia o dziką kartę. A w przeszłości dwa razy grała tam w finale.